Deszcz i kwiat, który nie istniał.

Nareszcie trochę chłodniej 🙂 i wodę przywiało do ogrodu.

Zakupiłam wspinający się kwiat Cardinal Climber (Ipomoea sloteri). Ma piękne liście. Przeczytałam, ze jest krzyżówką Cypress Vine i Morning Glory – jakoś smutno mi się zrobiło, a przecież manipulacja genetyczna to dzisiaj chleb powszedni.

Related image

Cypress Vine

Morning glory flower in blue.

Morning Glory

Cardinal Climber (Ipomoea sloteri) Ma kwiaty w kształcie dzwonków, które zamyka wieczorem.

W fazie kwitnienia

Zaczyna się faza przekwitania – dzwonek zsuwa się pozostawiając długi język.

Faza tworzenia nasion. Widać usychający język i nabrzmiałą kapsułkę z nasionami.

Ciekawe co dalej?

Behemoty pod tują, czyli w swojej letniej daczy.

 

 

 

Zdjecia Cypress Vine i Morning Glory z:

(https://www.thespruce.com/morning-glory-flowers-2132143, https://www.aliexpress.com/item/10-Red-Quamoclit-Pennata-Cypressvine-Star-Glory-Flower-Seeds/32683272189.html)

 

Zaczerwieniony księżyc

Ze wszystkich stron byliśmy bombardowani wiadomością o zaćmieniu księżyca. Az się odechciewa w tym patrzeniu uczestniczyć. A jednak wytrwaliśmy nad jeziorem do obiecanego wniebowzięcia.

Godzina 21.05 – jezioro lustrzane, ale nie ciągnie nas ponownie do wody

Godzina 21.47  siedzimy sobie, patrzymy i postanawiamy pojechać na druga stronę, bo wydaje nam się ze stamtąd będziemy widzieć księżyc.  Czekamy, rozglądamy się i ani śladu księżyca, a zaćmienie miało się zacząć 21.52.

Myśleliśmy, ze jedynym wydarzeniem tego wieczoru będzie spotkanie z tym stworzeniem.

Czyli wieczór uratowany, bo takie spotkania to rarytas nie tylko w takie upały.

Godzina 23.08 – jest… jakaś meduza na niebie, bo księżyca to nie przypomina. No ale cieszymy się, ze się pojawił, choć nie tam gdzie “miał”.

Godzina 23.17, cień ziemi zaczyna odsłaniać moon

Godzina 23.26 – prawie polowa odkryta.

No to zaliczone, odhaczone…, ale muszę przyznać, ze wieczór bez księżyca też byłby super wydarzeniem. Śpiew i krzyk nieznanych ptaków, kormoranów, roje ważek, żaba (ropucha?), oraz wymyślanie absurdalnych wytłumaczeń, dlaczego księżyc tak długo się nie ujawniał, a przecież było NAPISANE ze o 21.52. Jak się okazało nie było go widać, bo był wyjątkowo w cieniu, he! he!

Raj na tej planecie.

Kiedy życie jest dla nas dobre, pokazuje, ze raj jest możliwy, tu na ziemi. Pomimo chorób. Pomimo śmiertelności. Pomimo tej niezrozumiałej tęsknoty, którą odczuwamy.

Jaki byłby świat gdyby Platon i Pitagoras nigdy nie wymyślili (a po nich następni), ze ten świat to tylko marna kopia/projekcja wspaniałego świata idei. Az trudno uwierzyć, ze jedna myśl, jak w “efekcie motyla”, mogła uformować ponad 2000 lat egzystencji człowieka, który czuje się zesłany na to życie. A gdyby narodziła się i zwyciężyła myśl, ze człowiek jest/ma być dobrym ogrodnikiem na tej ziemi i to stałoby się religią – czy miłość do tej planety byłaby tak silna, ze nie bylibyśmy w stanie jej skrzywdzić? A gdyby myśl narodziła się z kobiety? Jaka by to była myśl?

No i pływamy

Zakurzony kajak

Nareszcie przybyło nam energii, aby zdjąć wiszący pod sufitem garażu kajak – dwójkę. Odkurzyć, dopompować powietrze, zebrać zapomniany sprzęt i “wgramolić” tego wieloryba na dach samochodu. Jak się ma połowę życia za sobą to nie tylko my, ale i rzeczy zaczynają ważyć więcej – bardzo dziwne… No, ale pokonaliśmy konformizm (na chwile, he!, he!)

Na fotografii jak zabawka, albo breloczek…, a swoje wazy.

Popłynęliśmy do miasteczka bobrów. Oczywiście dookoła tylko ślady ich działalności. Bobry, albo się wyprowadziły, albo chłodzą się gdzieś w bezpiecznym miejscu.

Bobrowe miasteczko

Bobrowe miasteczko

Wracamy na jezioro.

Po drodze w bardzo wielu miejscach spękane skały, tak jakby ktoś uderzył młotkiem.

Jedna z plaż

na jeziorze wylegują się kamienne wyspy, a może raczej walczą o przetrwanie…

Zatrzymujemy się na jednej i nie mogę się powstrzymać przed kąpielą. Woda jak zawsze cudownie mokra i miękka, a tego dnia nawet ciepła. Ciekawe czy te wyspy maja nazwy? Googlowanie nie dało rezultatów. No to nazwę daję – Wyspa z gniazdem – bo znaleźliśmy tam stare gniazdo.

Na Wyspie z gniazdem

 

Zmiana klimatu na planecie?

Trudno powiedzieć, jedno jest pewne – takie upały, ciągnące się tygodniami to nie jest standard pogody w N. Do tego czasami burze. Pojechaliśmy popływać. Pływanie w pospiechu, bo nad górami pojawiły się ciemne i stłoczone chmury. Telefonowa kamera oddala obraz, wiec zdjęcie nie oddaje napięcia.

Kaktusa drugie życie i niezłe ziółka

 

Nie trzeba mieć żadnych talentów, aby uśmiercić kaktusy, wystarczy trochę naiwności i pewnie głupoty. Posadziłam kaktusy w doniczce bez otworów w dnie. Pomimo dobrego drenażu (tak mi się wydawało) z laki i piasku, kaktusy uschły!? Wykopane, odłożyłam na do całkowitego wyschnięcia, by zobaczyć jakie powstaną formy i kolory. Może powstanie coś ciekawego do fotografowania?

Po 4 tygodniach schnięcia, jeden z kaktusów zaczął kwitnąć i wrócił do ziemi. Myślę jednak, ze nie wróci do życia…

A to jest zioło/przyprawa, którą widzę pierwszy raz Appelsintagets (Tagetes tenuifolia) – którego liście pachnął przepięknie.

W ogródku: mięta, majeranek, estragon, bazylia, seler liściasty, koperek, pietruszka i lubczyk. Nic nie jest w stanie zastąpić zapachu i smaku roślin rozwijających się w ogrodzie.

Takie dobre nudy na tym blogu…

Dobrze, ze życie ma takie słoneczne chwile. Banalnie dobre i bezpieczne. Trzeba się nawdychać, wchłonąć, zaabsorbować te energio-dajne zapasy, by wydobyć dobre myśli gdy przyjdzie sztorm. Ten blog to takie sztormowe zapasy. I choć wydaje się powierzchownym pępkiem mojego świata, jest prawdziwy. Rośliny, owady, chmury, woda, powietrze, to wszystko… no i koty (choć nie nasze)…, to nie platońskie idee, to najprawdziwsza, inteligentna materia – taka jak ja.

32 stopnie! A może to nowy standard.

W ogrodzie obrodziły owoce. W ciągu 3 tygodni deszcz padał tylko 2 razy, słońce piecze i ma się wrażenie, ze dzięki słońcu, a nie wodzie może być taki urodzaj. Takich temperatur N nie doświadczyła od 1947 roku. Chcieliśmy wyjechać na południe, ale tu czujemy się jak na prawdziwych, leniwych wakacjach. Brakuje tylko morza… no, ale są koty…

Wiśnie , nie są duze, ale takie już są, trochę dzikie, ale bardzo soczyste.

Maliny

Wisnie

Wiśnie do zamrożenia.

Paradoks gorącego lata i zimnej wody

Nasze ulubione jezioro jest rezerwuarem wody pitnej, a do tego zatrzymane tamą. To ostatnie oznacza, ze woda czasami jest spuszczana. Nie byłoby to problemem, bo zmiana poziomu wody dzieje się bardzo wolno i nic nas nie wciągnie przez otwór w tamie, by wypluć w rzece. Problemem jest temperatura. Nigdy nie wiadomo czy zastaniemy ciepłą czy lodowata wodę. Po spuszczeniu, “krem” cieplej wody, (która oczywiście wygrzewa się na powierzchni), znika i szczekamy zębami (i kośćmi), zawiedzeni, ze gdyby nie regulowanie, to woda, przy codziennym nagrzaniu (32 stopnie w powietrzu/cieniu), miała by możne 30 stopni?

Tak czy inaczej, milo wskoczyć i wyskoczyć, a potem wygrzać się na ciepłych skalach.

 

Eva Bull Holte – muzeum. Czas zatrzymany w latach pięćdziesiątych

Za górami, za dolinami i za lasami, leży muzeum poświęcone malarce (również grafika i ceramika). Jakieś 100 km od nas. Eva najpierw spędzała wakacje z mężem w zakupionej starej osadzie, a w ostatnich latach swojego życia zamieszkiwała tam malując. Po jej śmierci maż stworzył muzeum. Pomimo, ze były to lata pięćdziesiąte, zmodernizowali to co było niezbędne, zachowując stare wyposażenie i przedmioty.

Wakacje!!! Co?

Trudno uwierzyć, ale mamy tutaj “tropikalną” atmosferę. Temperatury do 32 stopni! A nawet pod parasolem w ogrodzie było 37!  A ja myślałam, ze mieszkamy na północy! W gazetach śmieją się z tych, którzy wyjechali na południe, do tak zwanych ciepłych krajów, i mają chłodniej, he! he!

Taka pogoda zachęca do siedzenia w ogrodzie pod parasolem, no a jak już się siedzi to nie można usiedzieć, bo zawsze można zacząć nowy sadzeniowy-projekt.

No to mam problem… gdzie posadzić?

Przyprawa oliwkowa – pierwszy raz się spotkałam z takim zapachem przyprawy. Przypomina mi zapach szyszek do kąpieli z dzieciństwa.

Zioło/przyprawa oliwkowa

A ta roślina, rośnie sobie – sama z siebie. Jak się okazało to dziurawiec, tak przynajmniej twierdzi moja znajoma. Jak się zgniecie te żółte kwiaty miedzy palcami to pojawia się czerwony, krwisty sok.