Zakurzony kajak

Nareszcie przybyło nam energii, aby zdjąć wiszący pod sufitem garażu kajak – dwójkę. Odkurzyć, dopompować powietrze, zebrać zapomniany sprzęt i “wgramolić” tego wieloryba na dach samochodu. Jak się ma połowę życia za sobą to nie tylko my, ale i rzeczy zaczynają ważyć więcej – bardzo dziwne… No, ale pokonaliśmy konformizm (na chwile, he!, he!)

Na fotografii jak zabawka, albo breloczek…, a swoje wazy.

Popłynęliśmy do miasteczka bobrów. Oczywiście dookoła tylko ślady ich działalności. Bobry, albo się wyprowadziły, albo chłodzą się gdzieś w bezpiecznym miejscu.

Bobrowe miasteczko

Bobrowe miasteczko

Wracamy na jezioro.

Po drodze w bardzo wielu miejscach spękane skały, tak jakby ktoś uderzył młotkiem.

Jedna z plaż

na jeziorze wylegują się kamienne wyspy, a może raczej walczą o przetrwanie…

Zatrzymujemy się na jednej i nie mogę się powstrzymać przed kąpielą. Woda jak zawsze cudownie mokra i miękka, a tego dnia nawet ciepła. Ciekawe czy te wyspy maja nazwy? Googlowanie nie dało rezultatów. No to nazwę daję – Wyspa z gniazdem – bo znaleźliśmy tam stare gniazdo.

Na Wyspie z gniazdem

 

Pierwsza kąpiel

Takich temperatur w maju to nie było od 100 lat

Czerwiec jak lipiec, a nawet cieplej.

Nasze ulubione jezioro – rezerwuar wody pitnej. Poziom wody sztucznie regulowany, dlatego nigdy nie wiadomo po jakich skalach będziemy schodzić.

Oslo

Tjuvholmen

Spotkanie z koleżanką z akademii, której nie widziałam prawie 14 lat!!! Spacer po dwóch bardzo rożnych od siebie dzielnic. Akerbrygge/Tjovhlmen (biznes, pieniadze i fasady oraz i Grønnelokka – bohemia, artyści i imigranci.

Tjuvholmen – Zamówiłam pstrąga z myślą, ze zjemy porządny obiad – zatkało mnie bo cena była bardzo niska (134 kr) jak na tutejszy serwis. Ale gdy pstrąg pojawił się na stole to wybuchłyśmy śmiechem…

Tjovholmen

A TO JEST GRØNNELOKKA:

 

A takie tabliczki “wtopione” w chodnik znajdują się w wielu miejscach w centrum, na Grønnelokka w Oslo. Są świadectwem deportowania żydów, w nocy 27 nov. 1942 z ich domów do obozów koncentracyjnych. Na tabliczce są nazwiska żydów, kiedyś zamieszkałych w domu przed którym tabliczka jest umieszczona.

 

 

Rudzik… już go nie ma…

Rudzik przeżył długą i ciężką zimę. Dawał nam dużo radości swoja obecnością…

…już go nie ma. Znaleźliśmy to malutkie puchowe ciałko na trawniku. Może koty?

Przecież to tylko ptak…zwierze…my to co innego – ludzie przez duże L… zarozumiała rasa.

Smutno strasznie, bo ta platoniczna przyjaźń mogła nas chronić przed ignorowaniem innych organizmów. Przypominać, ze nie jesteśmy pępkiem świata.

Zakopałam go w ogrodzie przy drzewku Ginko Biloba.

 

Kiedy byłam Ewą

Takie sobie niewinne wiosenne porządki i znalazłam mój wiersz w malutkim zbiorowym “tomiku” z  1987 roku, czyli 31 lat temu.

“Kiedy byłam Ewą”

Kiedy byłam Ewą, na ziemi rosły już drzewa

Powitały mnie zwierzęta i Adam

Mieliśmy z Adamem dużo dzieci

Pomagały nam pracować w fabrykach

Umieraliśmy

Alle nowonarodzeni produkowali dalej

Więcej, coraz więcej i szybciej

Posiadamy wiele przedmiotów,

których nie udało nam się pokochać

A przecież gdy przybyłam

Rosły już drzewa

Były zwierzęta, niebo i woda

Jasność, ciemność i człowiek

The Structure of Xenotransplantation

A ta grafika powstała w 2011.