Portugalia 2019 – Lizbona, Museu de Oriente

20.03.

Lizbona – odwiedzamy Museum Sztuki Orientalnej i Narodowe Muzeum Sztuki (następny post). Bardzo chciałam dotrzeć do muzeum orientalnego, bo wyobrażałam sobie, ze jest zasypane sztuką z Azji. Portugalskie tradycje do podróżowania i kolonizowania innych krajów sugerują, ze “pożyczyli” sporo obiektów sztuki. Nie było aż tak dużo, ale tak czy inaczej warto odwiedzić, bo jest tam wspaniała wystawa kostiumów z tradycyjnej opery chińskiej, na której kiedyś byłam w Pekinie. Największe wrażenie zrobiły na mnie hawty na kostiumach.

Portugalia 2019 – dramatyczne plaże w Parku Sintra-Cascais

19.03.

Trudno opisać takie miejsca, bo jest to spotkanie estetyczne “sublime”  z czymś transcendentalnym. Wiatr, zapach, dźwięki, topografia pod stopami – tego wszystkiego zdjęcia nie oddają.

Spotykamy dwóch chłopaków, którzy nocowali na plaży. Ostrzegają nas, aby nie iść w prawo tylko w lewo. Kierunek w lewo trochę nudny. Idziemu w prawo, bo wydaje nam się, że jest bardziej wydeptane, wiec ludzie muszą z tej ścieżki korzystać. Docieramy do klifu z tak zwaną lufą, he! he! Trzeba słuchać dobrych rad. Wracamy i schodzimy z klifu zygzakiem poleconą ścieżką. Docieramy w całości na dywan piasku.

Plaża Ursa (Praja Ursa)

Praja da Adraga – jedziemy dalej na południe. Na tej plaży włóczymy się aż do zmierzchu. Przybyliśmy w czasie całkowitego odpływu, wiec możemy przechodzić do kolejnych zatoczek, do których po przypływie nie ma dostępu.

Portugalia 2019 – Pałac Pena

Z Wikipedii:

Pałac Pena – pierwszy budynek, kaplicę upamiętniająca miejsce objawienia Matki Boskiej, wybudowano na polecenie Jana II króla Portugalii, w drugiej połowie XV wieku. Następny władca Manuel I założył w miejscu kaplicy klasztor dla 18 mnichów. Zniszczony później przez uderzenie pioruna i trzęsienie ziemi w 1755 roku dopiero ok. 1830 roku zyskał zainteresowanie króla Ferynanda II, który zlecił niemieckiemu inżynierowi Wilhelmowi von Eschwege budowę eklektycznego pałacu.

Pałac Pena (port: Palácio Nacional da Pena) – pałac pochodzący z okresu romantyzmu w miejscowości Sintra na zachód od Lizbony, w Portugalii. Pałac stoi na jednym ze szczytów Gór Sintra, nad miastem Sintra, a w pogodny dzień można go łatwo dostrzec z Lizbony i wielu miejsc jej obszaru metropolitalnego. Jest Pomnikiem Narodowym[1] i stanowi jeden z głównych obiektów epoki romantyzmu XIX wieku na świecie. Pałac został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO i uznany został za jeden z siedmiu cudów Portugalii. Jest również użytkowany okazjonalnie przez Prezydenta Republiki Portugalskiej oraz innych urzędników państwowych.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Pa%C5%82ac_Pena

 

 

Portugalia 2019 – Sintra, Park Pena,

18.03.

Jedziemy do Sintra, a stamtąd do pięknego parku Pena. Do parku weszliśmy od wschodu, mijając Chalet, czyli dom letni hrabiny Edla pokryty ozdobnie korkiem. W parku ogarnęło nas szczere poczucie szczęścia, bo po drodze napotykaliśmy piękne i nieznane drzewa i rośliny. Powoli jak ryby, unosiliśmy się nad ścieżkami pośród różnorodności zieleni i kształtów. Nie wiedziałam, ze istnieje drzewo paprociowe, pochodzące z Nowej Zelandii – zrobiło na mnie wrażenie. Kwitnące magnolie :-). Karpie w stawach.

Drzewo paprociowe – Cyathea australis, lub  Rough Tree Fern

Chciałoby się zapytać dlaczego świat nie może być jednym wielkim ogrodem z małymi domkami dla ludzi!?

Chalet hrabiny Edla – wewnątrz eklektyczny nastrój, podobnie jak w pałacu Pena do którego powoli zmierzaliśmy. Pałac jest określany “kiczem” architektonicznym, ale ja mam duży respekt dla fantazji właściciela, króla Don Fernanda II.

Chalet hrabiny Edla

Po wizycie w Chalet delikatnie przemierzamy kręte ścieżki parku.

 

 

Portugalia 2019: Bascaia, Convent Capuchos

17.03.

Jedziemy wzdłuż wybrzeża zachodniego, nie mamy specjalnych planów. Atlantyk po lewej stronie. Przed nami miasteczko Bascaia. Włóczymy się på klifach. Po drodze oswojone zwierzaki wylizały nasze ręce. 

Trafiamy na drogowskaz Convent Capuchos. Mielismy zamiar odwiedzić ten klasztor, ale dojechać of Sintry… no ale jak się pod nogami (kołami) droga sama ściele no to nie ma wyboru. Spędziliśmy tam prawie cały dzień. Convent Capuchos to opuszczony ascetyczny klasztor Franciszkanów z 1560 roku.

Ruiny Convent Capuchos

Convent Capuchos

Kaplica

Drzwi i okna były izolowane korkowcem z otaczającego lasu. Korek pokrywał tez ławki oraz zdobił pomieszczenia.

Okiennica i ławka pokryta korkowcem

Okiennica pokryta korkowcem

Drzwi potrafiły mieć zaledwie 120 cm

Malutkie cele z miejscem na krótkie łózko i może stolik z krzesłem

Cela zakonnika

Capuchos położony jest w lesie pośród olbrzymich kamieni. Kamienie sa “wchłonięte” przez pomieszczenia.

Olbrzymi kamień w pomieszczeniu, przed kamieniem kamienny stol.

Kuchnia

Pomieszczenie wspólne

kaplica

Capuchos

Male kamienne budynki połączone wąskimi przejściami

Capuchos

pozostałości malowidła

Kamienie

Kwiat drzewa laurowego (liście laurowe)

Dookoła Capuchos duzy park z roślinami leczniczymi, posadzonymi przez zakonników

Na drzewach pną się kłącza paproci

Wieczorem dotarliśmy do centrum handlowego w Sintra, podobno największego w okolicy. Tak, żeby nam się nie nudziło, przypadek sprawił ze nie mogliśmy znaleźć samochodu.

Walizka nie dotarła. Pranie 🙁

Do Portugalii

16.03.

Wylecieliśmy z opóźnieniem 25 min. Stewardesy liczyły wielokrotnie pasażerów. Siedzieliśmy ponad pol godziny w samolocie. Po wylądowaniu okazało się, ze nie ma mojego bagażu. Kolejka, aby zgłosić zaginiecie. Następnego dnia zadzwonił tlf. z N. Moja walizka została w Oslo. W transporcie zaginęło oznakowanie, na szczęście w kieszonce walizki był mój telefon. Musze przyznać, ze jakieś fajne uczucie mnie ogarnęło. Przez trzy dni tylko to co na sobie. Jakby to było gdybyśmy nic nie posiadali jak zwierzęta? Walizkę otrzymałam 3-go dnia.

 

 

Los blogu był zadecydowany

Los blogu był zadecydowany już jak powstawał. Wiadomo było, że pewnego dnia zastygną słowa, czas się zatrzyma i historie staną w miejscu.

I nie ma co grzebać w przeszłości, bo jak się grzebie to się ją iluzorycznie zmienia. I zamiast wspomnień pozostaje fantazja.

NAJWAŻNIEJSZE, ŻE IDZIE WIOSNA 🙂

 

Przyroda

Ostatnie dwa miesiące to intensywna praca. Duzo się wydarzyło na uczelni, ale nie chce mi się o tym pisać, bo to świat ludzki, antropocentryczny i uwikłany w banały.

A przyroda? To prawdziwe misterium…

To puszyste zawiniątko to kupa psa. Takie futrzane obiekty pojawiły się nagle i uwidoczniły jak wiele psów zostawia taki depozyt. Ciekawe co to za stworzenie co wzrasta na takim nawozie?

Poszliśmy w góry

Już dawno nie byliśmy razem na dłuższej wycieczce w górach. Mieszkając w Oslo, każdy weekend ciągnęło nas do natury. Teraz gdy natura jest za oknem nie odczuwamy tak silnej potrzeby. Ale udało nam się zmobilizować. 6 godzin wędrowania.

Bycie drzewem w tym klimacie nie jest łatwe…

Woda nie do kąpania, lecz do patrzenia

Niestety jesień nie oszczędza żadnego skrawka tutejszej ziemi. Chciałoby się wskoczyć do tak krystalicznej wody, ale nie ma takich odważnych. Pojechaliśmy nad nasze jezioro, miedzy innymi, aby szukać pięknych “ikebanowych” gałązek wypłukanych na brzeg jeziora.

Stoję i patrze. Skrzydła mi rosną, ale jakieś takie nie do latania..

Horyzont przecina ostrym nożem krajobraz i zamienia og w zwierciadło.

Woda w stanie lotnym, woda w stanie ciekłym – a taka sama.

Inny świat

Fascynujące szkielety korzeni drzew

Te rośliny w łodzi wyrosły bardzo mądrze – osłonięte od wiatru, otoczone ciepłym drzewem. Przypadki rządzą światem.

Ta hytta miała szczęście. Drzewo się przewróciło, ale tak by nie zburzyć domku.

Wygląda na bardzo zdrowe, ale trzymało się korzeniami skały.

 

Ostatnie kwiaty w wazonie

Ostatnie letnie kwiaty

Nowy nabytek – japoński Acer palmatun “Shirazz” (klon palmowy). Troche późno posadzony jak na tutejsze warunki, ale bądźmy dobrej myśli.

Ginko – tak wyglądał kilka dni temu, a teraz sterczy tylko patyk

Sidziny sobie na naszej widokowej platformie i sączymy piwo. A niebo nad nami pisze listy do ziemi … Cieszmy się taką chwilą dopóki trwa!