Wczoraj znaleźliśmy pod oknem. Prawdopodobnie zderzył się ze ścianą, albo z anteną.
Prawdopodobnie zderzył się rano, bo przy tej ilości kotów w okolicy, takie kąski nie leżą długo w spokoju. Tutejsze “koteczki” to plaga dla ogrodu. Sikają i zakopują na każdym wolnym obszarze. Ciągle musimy barykadować posiane grządki. Nareszcie przestały wylegiwać się na poduszkach, na werandzie. Robiły to przy naszej nieobecności, zostawiając zapach swoich “perfum” i kołtuny sierści.