I nagle powróciła myśl nieokiełznana w formie mi znanej z tych świeżych lat – poezja.
Świeci słońce
Mam zamknięte oczy
Jakiś czarny cień
maluje światło na czarno
Czy to Bóg, ten stary dziad z dzieciństwa
kołysze się nade mną?
Tak, to on, wymachuje gałęziami
jakby był drzewem.