Ela, Waldek, Lila i Bożenka. Ktory to rok? Fotografia ignoruje fakt, ze troje rodzeństwa już tylko w pamięci. Tylko Lila jeszcze na świecie, jakby nadzieja, ze to wszystko tylko nam się wydaje. Zaabsorbowane uczucia i doświadczenia zamienione we wspomnienia, dobre i złe. Fotografia jak przycisk uruchamia maszynerie zapomnianych wspomnień i przywraca uczucia do życia. Rozdrapuje rany, by zajrzeć do wnętrza bólu. Ela, Waldek i Bożenka – dokąd? Jak tam jest? Czy tylko organiczna materia zamieniona w ziemie, czy jakiś duch w poczekalni czeka na nowy świat?
Myślę, że ten duch już się doczekał i teraz martwi sie o nas.
A może tam nie ma zmartwień, tylko wszyscy są zmartwiali?
Raczej bardziej żyją od nas, ale to oczywiście temat woda…
Dziewczynki miały piękne stroje i sandałki. Ciekawe kto wyszywał cekinami te kubraczki, może niezapomniana Babcia Jadzia?
Kto wie, może Ciocia Lila pamięta? Tak, Babcia była bardzo kreatywna. Może, gdyby nie wojna, tułaczka, a potem dzieci, to zostałaby malarka? Dobrze, że rodzina mogła doświadczać owoców tej kreatywności – w haftach, pięknie udekorowanym jedzeniu, może i w ubrankach.
Nie wiem czy pamiętasz ale nasza Babcia była juz prawie aktorką w teatrze. Jednak Dziadek zapewnił jej gromadkę ” no i po ptokach “.
Naprawdę? Nie wiedzilam. W teatrze w Toruniu?
o ile się nie mylę to jeszcze w Warszawie. Zrezygnowała dla Dziadka z kariery aktorskiej. Miłość!!!
Nie znam tego zdjęcia- buciki cudowne i pewnie bardzo wygodne. Dziewczyny charakterne z refleksją w wyrazie twarzy, a Waldek tak optymistycznie uśmiechniety- nieświadomy, że odejdzie jako pierwszy z rodzeństwa tuż po ojcu-dziadku. O Babci aktorce też nie wiedziałam.Jacek, możesz nieco przybliżyć? Póki co nie zdarzyło mi się zjeść smaczniejszych kołdunów- Babcine są niedoścignione…
Centrum informacji w tej sprawie to Ciocia Hania, która mi o tym opowiedziała ale szczegółów nie pamiętam.
Kołduny mniaam…
Kołduny, nie pamiętam co to jest. Google..wyglądają na pierogi (?).
Straszne czasy kołduny w Google? Przepis spoczywa razem z Babcią.
W Google mają wszystko, ale “bezmaterijne”. Pomyśleć, że gdyby nie zależność od materii, to każdy mógłby mieć wszystko – tylko download…
Przepis na kołduny nie spoczywa z Babcią, bo mam go spisanego podyktowanego przez Babcię właśnie. Po mięso na farsz Tomek biegał i wystawał w lekko pustawych sklepach. Parę razy popełniłam kołduny wg wyżej wspomnianego przepisu, ale do babcinych jeszcze daleko. A może to kwestia tego, że Babcia nie robiła ich sama. To znaczy ciasto wyrabiała Babcia osobiście, ale wykrajanie kołdunów, nakładanie farszu i lepienie to była już praca zespołowa. Pamiętam, że te kolduny najczęściej były w sierpniu na urodziny Babci (18.VIII), a urlopy wakacyjne tak były planowane, by w tym terminie być w Toruniu. Najpierw się wszyscy narobili, ale za to jak potem smakowało… A ja robię te kołduny sama i myślę, że je wymęczam i dlatego nie smakują, jak babcine.Może kiedyś uda się pokołdunować w większym gronie…
Byłoby super się spotkać na kołdunowaniu. Ja nie pamiętam babci kołdunów. Pamiętam piękne, wyrafinowane dekoracje potraw.
No to kiedy i gdzie?
Dorzuciłabym jeszcze soljankę Waszej Mamy, ale jak się spotkać?
Genialna idea z solianka, tylko w której kuchni? A może u mnie?