Długo się broniliśmy przed wyjazdami do turystycznych mrowisk, no i stało się. Polecieliśmy na Majorkę. Temperatura 28-33. Kryształowa woda z rybkami, rowerowanie i samochodowanie. Jednym słowem po swojemu. W konsekwencji nie za dużo plażowania.
Nie wiem jak nazywa się ten rodzaj palm, ale pośród milionów palm na Majorce tylko jeden rodzaj jest pierwotny, nazywa sie The Palmito – Chamaerops humilis.
Sady oliwkowe tarasowe. Trudno uwierzyć ze szara i sucha ziemia w październiku jest w stanie utrzymać oliwki przy życiu.
Jedna z “dzikich” plaż. Szliśmy do niej ponad godzinę. Tęskno do tej bardzo słonej śródziemnej wody. Smakiem przypominała mi płyn do fluoryzacji zębów w latach 70-tych – od teraz mam dobre wspomnienia z fluoryzowania :o)
Jedna ze stacji drogi krzyżowej w okolicy klasztory Iluc. Klasztor Monasterio de Lluc jest najważniejszym świętym miejscem na wyspie, wzniesiony pomiędzy XVII-XVIII wiekiem. Bardzo piękna trasa.
Na horyzoncie pasmo górskie – sierra de Tramuntana
Domek jak z bajki w miejscowości Pollença.
Kaktusy są dekoracyjne, ale nie zawsze mile widziane przez ogrodników. Wiec jeśli masz kaktusa w doniczce, to może się okazać ze to chwast :o)
Widok na Cap Formentor
punkt widokowy na Cap Formentor
Plaża w Alcudii jest jedna z najszerszych i najdłuższych plaż na Majorce.
Ja i J popłynęliśmy katamaranem turystycznym przy brzegach półwyspu Formentor. Fascynujące formacje.
Cmentarz – The necropolis of Son Real, 7-4 wiek p.n.e. Wykopaliska trwały od 1957-1970. Pośród zmarłych znaleziono 300 sztuk broni, biżuterię oraz przedmioty codziennego użytku. Zmarli byli chowani w kamiennych komorach, w pozycjach embrionalnych.
Zatrzymaliśmy się z rowerami na brzegu ulicy – a tu, ku naszemu zdziwieniu dziki żółw w pięknym kamuflażu – relaksujący widok. Nareszcie ktoś, kto się nie spieszy.
Normalny widok w miasteczkach Majorki.
Kościół Sw. Jakuba w Alcudii
Kościół Sw. Jakuba w Alcudii
Targ w Alcudii
A to – widziane z pomostu, nie wiemy czy to ryby, czy węże.