“Potem odpoczniesz” – pisał Stachura. Jest w tym nadzieja, i beznadzieja iluzji, ze słowa mogą coś obiecać. A jednak tylko słowa dają nadzieje, bo materia jest tylko tu i teraz, nigdy nie wyprzedza teraźniejszości.
Maraton dobiega końca, jubileusz zaliczony, teatr odteatrowany, oceny prawie wystawione, planowanie prawie zaplanowane, spotkania spotkane i jeszcze to, i jeszcze tamto. Konflikty zapakowane w zloty papier pod choinka, zaciśnięte srebrną wstążką do utraty tchu. Poduszą się w prezencie na nowy rok.
Stare Święta stoją pod drzwiami już od listopada, a my wpuścimy je dopiero 24-go, zgodnie z przepisami, bo nie ma czasu, by zaprosić na pogawędkę..albo milczenie.
Pływam na powierzchni, jakieś kolo ratunkowe trzyma mnie i nie pozwala zejść w głębiny Abyssu, tam gdzie można czuć, ze się nie umarło, bo się czuje, bo tworzy…bo ciągle dziwi ten status quo rzeczywistości. I nie pomogą moje krzyki, ze jestem rybą i muszę zejść na dno.
Polecam Avas Avidan:
http://www.youtube.com/watch?v=9Verd71OOjA