18.03.
Jedziemy do Sintra, a stamtąd do pięknego parku Pena. Do parku weszliśmy od wschodu, mijając Chalet, czyli dom letni hrabiny Edla pokryty ozdobnie korkiem. W parku ogarnęło nas szczere poczucie szczęścia, bo po drodze napotykaliśmy piękne i nieznane drzewa i rośliny. Powoli jak ryby, unosiliśmy się nad ścieżkami pośród różnorodności zieleni i kształtów. Nie wiedziałam, ze istnieje drzewo paprociowe, pochodzące z Nowej Zelandii – zrobiło na mnie wrażenie. Kwitnące magnolie :-). Karpie w stawach.
Chciałoby się zapytać dlaczego świat nie może być jednym wielkim ogrodem z małymi domkami dla ludzi!?

Chalet hrabiny Edla – wewnątrz eklektyczny nastrój, podobnie jak w pałacu Pena do którego powoli zmierzaliśmy. Pałac jest określany “kiczem” architektonicznym, ale ja mam duży respekt dla fantazji właściciela, króla Don Fernanda II.
Po wizycie w Chalet delikatnie przemierzamy kręte ścieżki parku.