Wczoraj postanowiliśmy, że następnego dnia pojedziemy na stok narciarski. Rano dziwnym zbiegiem okoliczności każdy z nas podzielił się wiadomością, że źle spał w nocy i że fatalnie się składa, że akurat dzisiaj mamy jechać. Na szczęście nikt nie zaproponował – by nie stracić honoru – że zostajemy w domu.
3/4 drogi prowadził J – super, mam nadzieję, że po wrześniu zrobi prawojazdy! Stok przywitał nas betonowym śniegiem z plamkami lodu – nic dobrego, a nawet potwierdziło, że poranna intuicja chciała nas odciągnąć od jazdy. He! He! Summa sumarum dobrze, że nie posłuchaliśmy wewnętrznych głosów, bo dzień był udany, słońce w pełni, wytopiło betonową powierzchnię i z wiatrem we włosach pod kaskiem…hip hip hop hop
Ojej, ja też tam chcę być……
Zapraszamy w następnym sezonie. Topi się. :o) W lecie pojedziemy w te góry, wiec zobaczycie je na zielono.