Do tej pory przeganialiśmy koty, bo zostawiały prezenty i perfumy w ogrodzie, a ponieważ takich prezentów nie lubimy, a perfumy to nie Chanel, to nie było innego wyjścia jak dać do zrozumienia, ze i tak nie będziemy przyjmować i dziękować, a tym bardziej się odwdzięczać. Ale…pewnego dna przyszedł do ogrodu taki kudłaty i spojrzał majestatycznie wzbudzając moja ciekawość. Najpierw go ignorowałam, a on chodził za mną, przyglądał się co robię i czasami polował na owady. Jednak nie dawał się pogłaskać. Teraz już pozwala – czasami.
No i zaczarował nas.
A po jakimś czasie pojawił się drugi. Wszystko wskazuje na to, ze żyją w zgodzie.
Wprowadzają się. Ten czarny wie, że kot szczęśliwy to taki, co ma towarzystwo drugiego kota. Kociego powodzenia :)))
Czarny kot zaczyna się wcierać plecami w ziemię, wystawiając swój włochaty brzuch do głaskania. Ja nie miałam odwagi, a J nie znając kota, podszedł i zagłaskał. Kocór był w 7 niebie!
No to koniec z Wami – rodzina się powiększyła. A gdzie miejsce dla psa?
Chyba nie, do nas przychodzi kiedy ma na to ochotę. Niedokarmiamy, więc musi przychodzić z czystej miłości, he! he!
Czarny – piękny, ale pewnie zaczipowany… i ma już swojego pana.
Tak, wszystkie koty maja właścicieli. Te są bardzo “obfite” wiec myślę, ze wykastrowane. Odpowiada nam, ze przychodzą, niestety nie wyobrażam sobie kota w domu 🙂
Jak to? Wyobraź sobie takiego sierściucha słodko śpiącego na kanapie albo na jego ulubionym fotelu, który musiałaś mu odstąpić…
Niestety, jak sobie wyobrażam to dominuje sierść na fotelu gdy kot już z niego zejdzie…