Posted using Tinydesk: WordPress blog editor
Pociagiem z Kristiansand.
Reply
Życzymy Babci i Dziadkowi zdrowia i szczęścia oraz wytrwałości.
Wu Conghan, 101 lat i jego żona Wu Sognshi, 103 lata, przeżyli razem 88 lat jako małżeństwo. Zdecydowali się zrobić sobie nową fotografie ślubną.
Czy jest to możliwe na zachodzie? Albo ludzie się rozwodzą, albo jeden odchodzi dużo wcześniej.
(http://www.today.com/news/their-wedding-photos-are-ready-after-only-88-years-1C6953252)
Pierwszy raz w tym roku byliśmy na zjazdach w górach. Do samego końca wyjazd był pod znakiem zapytania, bo prognozy były nieciekawe: opady śniegu, -15 i wiatr 9m/s. Trochę uspokoiło się w nocy i postanowiliśmy jednak pojechać. Po drodze, na ostatnim odcinku stromego, zygzakowatego podjazdu utknęliśmy, bo samochody przed nami nie dawały rady podjechać. Zjechaliśmy trochę na pobocze, bo M był zdecydowany zakładać łańcuchy. Ponieważ zakładanie łańcuchów nie należy do przyjemności, (tak jakby zakładać komuś kaftan bezpieczeństwa – można się spocić) postanowiliśmy poczekać i obserwować sytuacje. Samochody naszej klasy, powoli się wspinały i M postanowił również zaryzykować. Dojechaliśmy, ok.-13, wiatr do wytrzymania, ale nie dało się odpocząć od sypania śniegu. Stoki zawalone śniegiem. Na niektorych człowiek tylko próbował przeżyć przyciąganie ziemskie. Natomiast dla J im gorzej tym lepiej, wiec dodatkowo jeździł off piste, czyli miedzy stokami do zjazdów.
Pada śnieg, już drugi dzień! Ta puszysta biała substancja nic nie wazy, jakby powietrze się zmaterializowało (skrystalizowało). Szum i szuranie pługów śnieżnych nie pasuje do tej atmosfery. Na drogach korki i niespodzianki, wiec pługi jeżdżą jak w panice, z nosem przy ziemi, odrzucając ten biały cud do rowów. Bo to jest cud – miliardy miliardów kryształków i każdy ma inne “linie papilarne”. Linie papilarne palców nazywa się dermatoglifami (reliefami skory). Jak można nazwać “dermatoglify” śniegu? Sniegoglify? Krysztaloglify? Lodoglify?
http://www.storyofsnow.com/blog1.php/2010/02/14/how-to-classify-snow-crystals
Na podstawie doświadczeń w laboratorium: im większa wilgotność powietrza tym bardziej skomplikowane formy. A jak jest bardzo wilgotno i ok -5 to powstają igły.
http://www.its.caltech.edu/~atomic/snowcrystals/primer/primer.htm
P.S. Nie jest to dziwne, ze wiedza o dermatoglifach nazywa się daktyloskopia? Hmmm?
Zaciekawilo mnie jaka optyke ma rzutnik video. Zapytalam kolegow z IT czy maja jakis zepsuty i okazalo sie, ze jest nawet kilka. Zdjjecia pokazuja kolejne fazy demontowania. Najciekawsze jest to, ze optyka nie jest umieszczona przed lampa, tak jak w rzutniku do slydow. Szkla powiekszajace sa umieszczone jakby w tunelu, ktory zakreca.
Zaczela sie zima zimowa. Wizualnie coraz lzejsza
M obchodzi dzisiaj urodziny, ale ciasto będzie w sobotę.Hip! hip! hura!
J wcisnął się w smukły garnitur i powędrował na bal dla uczniów kończących gimnazjum.
Powrót do makrofotografii. Cale dni na stojąco, ale jaka frajda. Gdyby tak mieć sponsorów i moc robić to co się lubi. Martwe owady i suche chwasty to moje motywy.
Takie sobie refleksje na tematy zbyt poważne:
Trudno uwierzyć, ze wszyscy jesteśmy w trybach czasu tej wielkiej maszynerii życia.Tej nienasyconej energii, którą przy życiu trzyma śmierć. Jest w mitologii greckiej taki chłopiec z czarnymi skrzydłami – Thanatos. “zlatuje na czarnych skrzydłach, wchodzi niepostrzeżony do pokoju i złotym nożem odcina konającemu pukiel włosów. W ten sposób, niby kapłan umarłych, poświęca człowieka na ofiarę bóstwom podziemnym i na zawsze odrywa od ziemi”. Taki obraz jest w stanie pogodzić nas z losem, ale jakieś kostuchy i kosy? – kto to wymyślił?
Niedziela? A gdzie podziały się te sześc dni co tkwią w kalendarzu między niedzielami?
Ale niespodzianka: no, no, obudzić się w odnowionym świecie, bo tak wygląda zimowy krajobraz, jakby ktoś umył szyby. Patrze i nie wierze, a przecież normalne – jest styczeń!
Słońce wyciągnęło mnie na długi spacer.
M nastawił się na oglądanie zorzy polarnej, bo prognozy po wybuchach na słońcu obiecywały, ze będzie to możliwe nawet u nas. Niestety, odwołano obiecanki. Postanowienie M było tak silne, ze tak czy inaczej spakował aparat i pojechał za miasto. Zawsze warto. Tylko J przyrósł do komputera. Auuuuuu!!! (dźwięk wyjącego wilka, to znaczy rodzica)
Milo wrócić do tego miejsca.
Przerwa świąteczna poprzestawiała program naszego snu. Trudno się przestawić na wstawanie pod dyktando wymaganych rutyn. Kładziemy się późno i wstajemy późno, a w pracy z jednym okiem we śnie. A może to te ciemności, które wynikają z braku śniegu oszukują zmysły? Ale przecież zmysłów nie można oszukać, albo się chce spać albo nie. To zegarki, jak żandarmi ustawiają życie na tikk-takk, ignorując naszą biologiczną naturę.
Wczoraj byliśmy na obiedzie u znajomych, którzy są ceramikami. Wnętrza ich domu przypominały gabinet osobliwości (Wunderkammer). Przedmioty, obiekty, sztuka, natura, rysunki, fotografie, egzotyczne pamiątki z podroży i ceramika i tu i tam. Szkoda, ze było bardzo ciemno – tylko jakieś lampki i świeczki. Jak w jaskini osobliwości. Do tego puszysty, gruby, mruczący kot jak Behemot. A za oknem wodny kanał jak choinka wodna ozdobiona mrugającymi światłami miasta.