Dziś było otwarcie wystawy Johanne Rasmussen w Telemarksgalleri. Szczegolnie jedna z prac mnie powaliła swoim pięknem.
http://www.telemarksgalleriet.no/ukategorisert/inger-johanne-rasmussen-31-januar-5-april-2015/
Dziś było otwarcie wystawy Johanne Rasmussen w Telemarksgalleri. Szczegolnie jedna z prac mnie powaliła swoim pięknem.
http://www.telemarksgalleriet.no/ukategorisert/inger-johanne-rasmussen-31-januar-5-april-2015/
3 dni na wyspie Stord. Poleciałam na wyspę , na zachodnim wybrzeżu. Bała tam konferencja poświęcona nauczaniu sztuki od przedszkola do wyższej szkoły. Zaprezentowałam moje strategie nauczania.
Jeden z budynków wyższej szkoły na wyspie. Przypominał mi Transformer. Tak jakby za chwile miał się spakować i być zwykłym domem.
Strach w oczach. Lat przybywa, a w głowie tak jakby ubywało. Pojechaliśmy na stok. Pierwszy raz tej zimy. Dziecko tez – dobrze, ze nie można zjeżdżać z komputerem. W zeszłym roku zainwestowałam w buty. Takie ładne, feminin, i tylko kilka razy w roku wychodzą z szafy.
Niestety zepsuł się wyciąg i musieliśmy czekać 45 min. Brrrrrr! Brrrrr! Zimno. Stanie w butach narciarskich…nic przyjemnego.
Stacja w Rjukan (na liscie Unesco). Stąd, w 1944 roku odpłynął prom z ciężką wodą. Norweski ruch oporu założył ładunki wybuchowe i prom, po krótkim czasie eksplodował.
Fascynujące, organiczne materiały do fotografowania zebrane w Hiszpanii. Całe przedpołudnie fotografowanie. Wszystko byłoby tak jak być powinno, gdyby nie brak jakiejś głębszej idei. Brak kontaktu z pokładami pytań. Techniczna paplanina fotograficzna z tego będzie, jakby jakiś konformizm pozżerał ideały…Tylko się nie użalać. Zacisnąć zęby i próbować się obudzić.
A tak było gdy wróciliśmy z Hiszpanii. A dzisiaj leje deszcz i zamarza, a potem się topi bo leje i zamarza ponownie. Trudno uwierzyć, ze w tym samym czasie w Alicante słońce świeci i nagrzewa powietrze do 17 stopni!
Święta w Pueblo Acantilado, Hiszpania 18-30 grudnia.
Pierwszy raz postanowiliśmy spędzić Święta inaczej. Dla mnie była to ucieczka on gotowania. Dla nas wszystkich od objadania się, chociaż muszę przyznać, ze w czasie Świat restauracje miały całościowe meny, czyli 5-7 zakąsek, danie główne oraz deser. Za każdym razem wychodziliśmy objedzeni, a ze obiad jada się tu po godz. 19.00 lub 20.00 noce były fatalne! Pomimo, ze mieszkaliśmy w miejscu wypoczynkowym, nie potrafiliśmy usiedzieć na miejscu, przejechaliśmy ponad 1000 km!
A to się nazywało Foie. Sprawdziłam, to jest wątróbka ze specjalnie tuczonej kaczki. Dobrze, ze tego nie wiedzieliśmy wcześniej.
Pueblo Acantilado to mini-miasteczko hotelowe, zawieszone na stromej skarpie.
Przez 5 dni mieszkaliśmy na skarpie z widokiem na morze. Potem przenieśliśmy się do mieszkania z widokiem na basen i miasteczko
Oczywiście miasteczko ozdobione dekoracjami świątecznymi. Szopka i świecące choinki. Trochę dziwne, bo bez śniegu, zielono i kwiaty kwitną, ale na pewno bardziej podobnie do klimatu historycznych narodzin Jezusa.
Widok z balkonu w mieszkaniu nr 2. Niestety woda w basenie była bardzo zimna, a na zewnątrz 14-17 stopni
Pueblo Acantilado leży ok. 22 km. na północ od Alicante. Do Alicante dotarliśmy kilka razy. M. innymi “wdrapaliśmy się” windą na gore Monte Banacentil, gdzie znajduje się zamek St Barbara. Wspaniały widok na Alicante. Z Wiki: “Zamek znajduje się na wysokości 166 m n.p.m., na nagiej, jasnej skale. Początki założenia sięgają prawdopodobnie IX wieku, a nazwa może wywodzić się z arabskiego Banu-lQatil, czyli małżowina uszna (kształt góry).”
Pojechaliśmy tez do Guadalest: “Little of the castle of San Jose (Saint Joseph) remains. It can be seen at the highest point of the cliff towering over the old walled town. The castle was very important due to its strategic situation. It was originally constructed in the 12th century, was reformed in the 15th and in 16th centuries, was practically leveled by an earthquake in 1644. The 1644 and 1748 earthquakes and the bomb attack in 1708 in the Succession War were responsible for its destruction. The Alcozaiba fortress is an 11th century fortress built by the Moors. It is located on the property of the Orduña House. Today all that is left is a restored tower.” (http://www.guadalest.eu/buildings-castles/alcozaiba-san-jose.htm)
Wyprawa do Port del Calp i wejście na gore Penyal de Ilfach, 332 m. Bardzo stromy klif, nie udało nam się wejść na gore, bo było bardzo ślisko, ale widok tak czy inaczej fantastyczny! Miło tez wiedzieć, ze przed nami tym szlakiem szedł pan Hemingway.
Wyprawa do Elche. Miasto słynie z Ogrodu palmowego El Huerto del Cura, gdzie znajduje się bardzo specjalna palma Imperial Palm. Jest to palma, która wypościła nowe pędy zbyt późno i wyrosły z matki zbyt wysoko. Matka dostarcza pokarm tym siedmiu “darmozjadom” od 165 lat,he! he! Cytuje ze stron ogrodu: This rare specimen of Palm Tree is the main reason for the popularity of the Huerto del Cura. Its name comes from the Empress Elisabeth of Austria (“Sissi”), to which Chaplain Castaño dedicated when she visited the orchard in 1894. A memory of this visit also lies in the bust of the Empress situated at the north wing of the Imperial Palm Tree.
The Imperial Palm Tree is approximately 165 years old. Far from being old, it is in its prime if we bear in mind that palm trees live without many problems for more than 200 years.
Its value as a botanical phenomenon lies in the fact that it deceives the laws of biology:
– The shoots of this specimen of palm tree generally develop at the base of the tree, when it is between 10 and 15 years old, however in this case they were formed when the father palm tree was more than 60 years old and at a very uncommon height of 2 metres, very far from the roots, where there is less sap.
– The palm tree has a large number of shoots (7) and has developed in perfection and symmetry.
– The children palm trees have acquired a colossal size after more than 130 years, feeding off the sap that comes from the central father palm tree.
Shortly before 1900, Chaplain Castaño set up a support to avoid that the weight of the children palm trees made them pull apart from the father palm tree. Currently, this formidable candelabra tree with 8 arms weighs more than 8 tons, measuring 17 metres in height. Some of the children palm trees have lost part of the harmony that they once had, but its grandeur and nobility remain indisputable.
(http://jardin.huertodelcura.com/en/la-casa/)
Wprawa do Althea: takie sobie przeciętne miasteczko w Valencji.
Wycieczka do Alcoy, rezerwatu i Santuar de la Font Roja.
Miasteczko – może Relleu? Nie jestem pewna, ale zrobiło na mnie wrażenie. Gdy weszliśmy na wzniesienie to w mieście było słychać dziecięcy chór, śpiewający prawdopodobnie świąteczne kolędy. Atmosfera była niesamowita. Dźwięk unosił się nad miastem jak w gitarze.
Zatrzymaliśmy się przy ruinach jakiegoś domu. Takich opuszczonych domów widzieliśmy bardzo dożo. Prawdopodobnie i z Valencji młodzi uciekają ze wsi i rodzinne dobytki zmieniają się w ruiny, bo nikt ich nie chce kupić.
Po drodze zatrzymujemy się na cmentarzu. Bardzo zadbany i oczywiście dla nas bardzo inny.
Wieczorem, po zjedzeniu olbrzymiego obiadu dotarliśmy do Alcoy.