Mallorca

Długo się broniliśmy przed wyjazdami do turystycznych mrowisk, no i stało się. Polecieliśmy na Majorkę. Temperatura 28-33. Kryształowa woda z rybkami, rowerowanie i samochodowanie. Jednym słowem po swojemu. W konsekwencji nie za dużo plażowania.

IMG_2467

Nie wiem jak nazywa się ten rodzaj palm, ale pośród milionów palm na Majorce tylko jeden rodzaj jest pierwotny, nazywa sie The Palmito – Chamaerops humilis.

IMG_2417

Sady oliwkowe tarasowe. Trudno uwierzyć ze szara i sucha ziemia w październiku jest w stanie utrzymać oliwki przy życiu.

IMG_2342

Jedna z “dzikich” plaż. Szliśmy do niej ponad godzinę. Tęskno do tej bardzo słonej śródziemnej wody. Smakiem przypominała mi płyn do fluoryzacji zębów w latach 70-tych – od teraz mam dobre wspomnienia z fluoryzowania :o)

IMG_2265

Jedna ze stacji drogi krzyżowej w okolicy klasztory Iluc. Klasztor Monasterio de Lluc jest najważniejszym świętym miejscem na wyspie, wzniesiony pomiędzy XVII-XVIII wiekiem. Bardzo piękna trasa.

IMG_2204

Na horyzoncie pasmo górskie – sierra de Tramuntana

IMG_2200

Domek jak z bajki w miejscowości Pollença.

IMG_2194

Kaktusy są dekoracyjne, ale nie zawsze mile widziane przez ogrodników. Wiec jeśli masz kaktusa w doniczce, to może się okazać ze to chwast :o)

IMG_2152

Widok na Cap Formentor

IMG_2148

punkt widokowy na Cap Formentor

IMG_2127

Plaża w Alcudii jest jedna z najszerszych i najdłuższych plaż na Majorce.

IMG_2114

Ja i J popłynęliśmy katamaranem turystycznym przy brzegach półwyspu Formentor. Fascynujące formacje.

IMG_2051

Cmentarz – The necropolis of Son Real, 7-4 wiek p.n.e. Wykopaliska trwały od 1957-1970. Pośród zmarłych znaleziono 300 sztuk broni, biżuterię oraz przedmioty codziennego użytku. Zmarli byli chowani w kamiennych komorach, w pozycjach embrionalnych.

IMG_2043

Zatrzymaliśmy się z rowerami na brzegu ulicy – a tu, ku naszemu zdziwieniu dziki żółw w pięknym kamuflażu – relaksujący widok. Nareszcie ktoś, kto się nie spieszy.

IMG_2021

Normalny widok w miasteczkach Majorki.

IMG_2010

Kościół Sw. Jakuba w Alcudii

IMG_1998

Kościół Sw. Jakuba w Alcudii

IMG_1976

Targ w Alcudii

IMG_1968

A to – widziane z pomostu, nie wiemy czy to ryby, czy węże.

 

Hardangervidda w zimie

Udało nam się dotrzeć na weekend do hytty, w której byliśmy latem. Wspięliśmy się na nartach na Hardangervidde. Słonce świeciło, ale czasami pojawiał się silny wiatr.

bilde(6)Powierzchnia śniegu nas zaskakiwała swoja różnorodnością form. Piękne to było, ale do patrzenia. Nic przyjemnego (dla mnie) na nartach, bo z lodu wjeżdżało się na cukier puder, z pudru na kryształ, a z kryształu na beton.

Gdy dotarliśmy do celu, zerwał się bardzo silny wiatr. Grzbiety går pokryły się jedwabnymi wężami śniegu. Wydawało się, ze góra zamieniła się w fale tsunami. Puchowe kurtki i gogle nas uratowały, dzięki czemu, zahipnotyzowani widokiem, mogliśmy obserwować, patrzeć, gapić się i przyglądać.

bilde(4)bilde(1)Dotarliśmy do domu, który zrobił na nas wrażenie latem. Zatopiony 1,9 m śniegu zrobił się malutki i szary.

IMG_1736Zdjęcie z r. 2013

 

Nenufary

Nareszcie udało nam się dotrzeć do Tinnemyra. Nenufary ekspandują swoje terytorium. Wypełniły cala powierzchnie zatoczki, która do nich należy od lat, ale również pojawiły się w rożnych miejscach na jeziorze. Zdjęcia robione wieczorem, wiec cześć białych kwiatów zamknęła płatki.
Po polsku “Grzybienie białe” (lac. Nymphaea alba)
http://pl.m.wikipedia.org/wiki/Grzybienie_białe

Posted using Tinydesk blog app

Zabawa kostiumowo-kąpielowa

Koleżanka z pracy zaprosiła wszystkie damy, kobiety i dziewczyny z instytutu na swoja “farmę”, na przyjecie z możliwością gorącej kąpieli w badestampen, (podgrzewanej, drewnianej beczce). Inna koleżanka, która kolekcjonuje stroje kąpielowe stworzyła ekspresową wypożyczalnie. Było dożo śmiechu z sentymentalną łezką w oku, bo stroje przywracały wspomnienia o mamach, babciach, albo dzieciństwie.

IMG_2286

Pierwszy raz widziałam wełniane kostiumy. Ten czarny i ostatni czerwony

tzw. badehus.

IMG_2285

Grillowanie, śmiechy i pogaduszki.

IMG_2313

Wieczorem, po moczeniu się. Oczywiście fotografie zostały ocenzurowane.

Przy farmie przepełniona rzeka. Podobno pełna ryb.

Przy farmie przepełniona rzeka. Podobno pełna ryb.

Na "farmie", która jest również farmą turystyczną, są króliki, owce i kury z kogutem.

Na “farmie”, która jest również farmą turystyczną, są króliki, owce i kury z kogutem.

 

Dno jeziora

Tak wyglądają zejścia do jeziora, w którym się kąpiemy. Zapomniałam dodać, ze kamienie nie tylko bywają ruchome, ale również są śliskie.

IMG_2179 IMG_2180

Cienka skóra jeziora

Kaligrafia pływania na płynnym lustrze.

Kiedy skóra jeziora bywa spokojna, nagrzana i napięta, płynące ciało staje się ostre jak nóż. Tnie cieniutką powłokę, ale rana, w magiczny sposób goi się natychmiast. Jezioro śpi niewzruszone. Ciało, jak piórko, głaska jeziora delikatną skórę. Jest coś strasznego w tym intymnym kontakcie, nierówność sił. Bakteria na olbrzymie.

Ciało jest jak pędzel chińskiego kaligrafa piszącego wodą na gorących kamieniach. Wodne zapisy myśli, powoli ulatniają się i wracają do nieba.

Za najwyższą cenę, każdy może sprawdzić co jest på drugiej stronie tego płynnego lustra.

Panorama

Upalnie

To lato przejdzie do historii. Od 2 tygodni gorąco i ani kropelki deszczu. W gazetach piszą, ze to będzie lipiec jakiego nie było od 60 lat!!! Chcieliśmy uruchomić kajak-dwójkę, ale się okazało, ze z jednego pływaka ulatnia się powietrze. Wszystko wskazuje na to, ze musimy zamówić nowa “dętkę” do pływaka.

IMG_2094Z kajakowania nici, ale pojechaliśmy popływać. Na drodze do “plaży” leżał zaskroniec.

IMG_2105

Leżał sobie na drodze i prawdopodobnie upajał słońcem. Przegoniliśmy go trochę na bok, aby nie stał się ofiarą samochodów, które dojeżdżają drogą do hytt.

Na jeziorze “awaryjnej” wody pitnej – tak, można się tu kapać, czekały na nas jeszcze większe fale niż wczoraj, ale bardzo ciepły wiatr.

IMG_2112

Wzburzona woda pitna

 

 

Ulubione miejsce do pływania

IMG_2064

M jak piłeczka buja się na falach.

Jest piękna, naprawdę letnia pogoda, czasami wieje bardzo silny, ale ciepły wiatr. Mamy ulubione miejsce do pływania. Postanowiliśmy poczekać do wieczora, by doświadczyć cieplej i spokojnej wody. Dziecko odmówiło jazdy z nami i przeniosło się do świta wirtualnego przed PC. Już po drodze niebo wysyłało granatowe sygnały, ze nie będzie tak różowo jak to sobie wyobrażaliśmy. Na jeziorze fale, a w oddali chmury spuszczają deszczowe zasłony. M jak gdyby nigdy nic, założył kąpielówki i po omacku zszedł do wody. Zawarczał, potem wydał dźwięk przestraszonego źrebaka i popłynął. Zamroziło mnie. M, drżącym głosem cierpliwie mnie przekonywał, ze jest ciepło. Udałam, ze mu wierze i pływaliśmy szczekając zębami – no nie było tak źle. :o)

Trochę więcej wody i można się bardzo zdziwić trafiając kolanem na coś twardego.

Nagrodą za “odwagę” jest lekkość ciała i uczucie ciepła, mimo braku słońca.

IMG_2065Nigdy się nie oswoję z ciemnością tutejszych jezior. Wejście do czarnej wody po niewidzialnych skałach i ruchomych kamieniach to wyzwanie. Poziom wody wysoki, czyli cześć skal została zanurzona. Dobrze, ze znamy teren i pływamy tam gdzie nic nas nie poskrobie po brzuchu. No i trolle, ormer Nøkken i inne potwory, nie udowodniono, ze ich nie ma na dnie.

Nøkken to postać mityczna, znana od czasów Wikingów, zwłaszcza w folklorze, bajkach i pieśniach ludowych z Norwegii i Szwecji. Nøkken jest personifikacja niebezpieczeństwa  wody i może pojawić się w różnych przebraniach. Zwabia swoje ofiary by pogrążyć je w ciemności wody.

theodorkittelsennokken

Nøkken – ilustracja Theodora Kittelsena, norweskiego malarza (1857-1914). Kittelsen stworzył ilustracje do norweskich bajek, które znaczą bardzo wiele dla narodowej tożsamości Norwegow.

Prawdziwe lato

Od powrotu z Hardangerviddy świeci słońce! Wcześniejsze doświadczenia z deszczowymi wakacjami powodują niepokój, ze za chwile słońce zniknie aż do jesieni. Wczoraj w radio słyszałam, ze mieszkańcy Norwegi muszą uzupełniać witaminę D – właśnie z braku słońca. Niby to wiemy, ale się zapomina. Są trzy sposoby: tabletki, solarium albo wyjazdy w zimie do ciepłych krajów. To ostatnie jest bardzo popularne, ale jak się pracuje w edukacji, to nie jest takie proste.

Trzeba się cieszyć z tych słonecznych dni, w ogrodzie.
IMG_1891 A ściana w tle, przypomina, ze w przyszłym roku czeka nas malowanie.

IMG_1897

Dianthus barbatus. (eng. Sweet William) Bardzo specjalne kwiaty, zarówno kojarzą mi się z domem rodzinnym jak M z ogrodem babci. A jak się nazywa på polsku?

IMG_1894

Sempervivum

IMG_1893

Ligularia przewalskii

IMG_1896

Astrantia (eng. Abbey Road)

IMG_1892

Hardangervidda

Wieczorem 27.06. wyruszyliśmy do “hytta” (prywatny domek w górach), którą udostępnili nam znajomi. Po drodze byliśmy świadkami demontowania starego tartaku:

IMG_1658IMG_1659IMG_1660IMG_1664Hytta leży w południowo-wschodniej części płaskowyżu Hardangervidda. Trochę pobłądziliśmy, bo tu nie ma adresów, he! he!, ale dzięki mapie i fotografiom, mogliśmy rozpoznać właściwy domek. Hytta leży na ok 750 m n.p.m, następne 700 metrów w gore i już jest się na płaskowyżu.

Następne dwa dni padał deszcz, ale bardzo nam to odpowiadało. Napaliliśmy w piecu, bo rano 6 stopni na zewnątrz, a w hyttcie 16. Spanie, czytanie i jedzenie.

30 czerwca – nareszcie przestało lać. Wyprawa do Ånundkleivnuten. Pięknie i trochę księżycowo. Kamyczki, kamyki, kamienie, kamloty i głazy. Strumienie, mokradła, kałuże, stawy i jeziora.

Krajobraz plaski i trochę jednorodny, łatwo się zgubić. Wraz z plecakiem dźwiga człowiek wątpliwości, czy to na pewno właściwy kierunek (nie ma malowanych szlaków).

Masz wrażenie, że góry się tobą bawią dostarczając obrazki znajome, a jednak obce. Hardangervidda nie chce dać się poznać, zaszufladkować wizualnie. Na twoich oczach bawi się w mimikrę, by wciągnąć cię do swojego niecywilizowanego środka. A po co? By pokazać ci, że jesteś tylko materią natury, by odsłonić twoja śmiertelność, by przywrócić cierpienie posiadania ciała. By w pragnieniu wody przypomnieć ci, że tak naprawdę jesteś wędrującym oceanem.

IMG_1686IMG_1696 IMG_1689 IMG_1707 IMG_17161 lipca. W hyttcie. M na rybach. Trochę słońca do 11.30, a teraz tak jakby na deszcz. Bezwietrznie jak gdyby natura nie mogla się zdecydować czy zapłakać, czy powiać. Zapłakała. M złowił 15 małych pstrągów i jeden duży. Te małe są najsmaczniejsze :o)

IMG_1724IMG_1725IMG_1727 2 lipca. Wyprawa w kierunku starej tamy na jeziorze Tessungsjøen (1130 m n.p.m.) i dalej, dalej, gdzie oczy i nogi poniosą. Po drodze dochodzimy do Presteroi. Niesamowitego domu, z innego, minionego świata. Wędrowanie zajęło nam 9 godzin. IMG_1736 IMG_1844IMG_1843IMG_1863

IMG_1751

3.07. Pada, pada pada. M nie wytrzymał i poszedł na ryby. A ja przeglądam moje zasuszone zbiory roślin (do makro fotografowania i nie tylko). Byłoby fajne znać te magiczne łacińskie nazwy, które z każdej roślinki robią “wip” (bardzo ważną osobę). Hippurius vulgaris (norweski: hesterumpe), Alopecurus aequalis (norweski: vassrevrumpe), eller Erigeron uniflorum (norweski: snøbakkstjerne), lub Potentilla nivea (norweski: snømure). …w następnym życiu…

IMG_1833

IMG_1676

Odwiedziły na owce:

IMG_17604.07. Mgła jak rozpylone mleko. Czekamy do 12.00 i postanawiamy pojechać droga, która wznosi się ponad 1000 m, do Gavlen i nad jezioro Sønstevatn. Mieliśmy nadzieje, ze tam mgły nie będzie, ale była i przemieszczała się jak jedwab na wietrze odsłaniając tylko fragmenty. Zaparkowaliśmy samochód i wędrowaliśmy we mgle. Doświadczenie niezapomniane.

IMG_1776 IMG_1772 IMG_1771 IMG_1779

5 lipca. Zapowiada się słoneczny dzień. Zabieramy krem do opalania, hi! hi! Wyprawa w kierunku Fiskelaus, dalej Flottetjønni, Snakosflott, Snakos. Najpierw do góry, droga “traktorowa” i zdejmowanie ubrań, bo słońce piekło jak szalone. Gdy weszliśmy na tereny bez drzew, ubrania wróciły do łask, bo wiatr północny i jakiś wściekły. Spod kurtek wystawały nam tylko nosy i oczy. Całe wędrowanie przebiegało w takich warunkach. Wyprawa zajęła nam 11 godzin. Musze przyznać, ze ostatnie dwie godziny myślałam, ze oszaleje z powodu ciągłego wycia wiatru w kapturze goreteksu. Czy ktoś mógłby wyłączyć dźwięk?!!  M był bardzo zadowolony – im “gorzej” tym lepiej – czół się jak ryba w morzu. W nagrodę – wspaniały widok 360 stopni ze Snakosflott. W okolicy bardzo dużo porzuconych rogów reniferów.

IMG_1817 IMG_1791 IMG_1796 IMG_1800 IMG_1806 IMG_1812 IMG_18176 lipca. Dzień w hyttcie. Słońce! Słońce! Słońce! M mówi, ze taka pogoda jest okropnie nudna, szczególnie dla fotografów, ale bierze kamerę i rusza w drogę. Ja odpoczywam, czytam, sortuje rośliny, robię porządki, a potem obiad. Wspaniały prosty dzień.

Odwiedziły  nas sarny.

7 lipca. Wyprawa do jeziora Rosjå, zaglądamy do domu Presteroi – czyli powrót do przeszłości, rok 1883. (a moze 1833?) Najpierw do starej tamy, ale tym razem po drugiej stronie strumienia, a potem do pary jezior Ljostjønn i Rosjå. Pierwszy raz w czasie naszego pobytu zrobiliśmy 1,5 godzinną przerwę pod wzniesieniem Ljostjønnbrotet.

IMG_1877

Jeziora Ljostjønn i Rosjå

IMG_1876 IMG_1880 IMG_18368 lipca. Jak ślimaki, pakujemy się i sprzątamy. Nie chcemy wracać. Na 11 dni zapomnieliśmy ten świat zwariowany, który czeka na nas na.p.m.

 

 

Wakacje

J u dziadków. Sam poleciał.

A w ogrodzie kwitnie.

IMG_1644Sklep eldorado dla M. Chciałoby się powiedzieć: “Z każdego på jednym, proszę!”

IMG_1653IMG_1654

 

 

Tulipany

Wyrosły, ale trochę chude i małe kwiaty.

P.S. Niestety reklamy na blogu to cena jaka się płaci za darmowy blog. Nie mogę ich zabronić ani usunąć.

Stoki i zjazdy na Gaustablikk

Dzisiaj znowu wybraliśmy sie na Gaustablikk, ale bez J. J intensywnie na probach teatralnych, bo w przyszłą sobotę ma premierę.

Na początku nie było słońca, i stoki strasznie zmrożone. Ok. 14.00 pojawiło się słońce w towarzystwie wiatru, tak dla równowagi, żeby nas nie rozpieszczać.

Lodospady coraz grubsze

Lodospady coraz grubsze

W dolinie widać Rjukan

W dolinie widać Rjukan

 

W schronisku na Gaustablikk wypchany król lasów

W schronisku na Gaustablikk król lasów – wypchany

 

W lodowatym cieniu z widokiem na słoneczne góry

W lodowatym cieniu z widokiem na słoneczne góry

Ta "morska" plama to lód. Obok malutki przesmyk, żeby lód ominac.

Ta “morska” plama to lód. Obok malutki przesmyk, żeby lód ominac. Za lodem 180 stopni skręt w lewo.

 

Lokomobil - po drodze, stoi ten staruszek pod wiata

Lokomobil – po drodze, stoi ten staruszek pod wiata , jedyny eksponat we własnym muzeum.