Następny cel – Medina Sedonia. Ponieważ oboje nie byliśmy w najlepszej formie skończyło się na spacerowaniu po mieście, zwiedzeniu kościoła Matki Boskiej Koronowanej ( Iglesia Santa Maria la Mayor la Coronada) i wejściu na jego wieżę. Bardzo ciepła atmosfera w miasteczku, choć strasznie wiało. To ostatnie chyba nie było wyjątkowe, bo dookoła miasta mnóstwo wiatraków produkujących prąd.
Potem zjedliśmy obiad, postanowiliśmy wracać i zrobić zakupy w Bornos. Nareszcie zostało nam trochę światła dziennego i czasu na obejrzenie ogrodu.

A te kaktusy wyglądają jak chore, ale możliwe, ze i one starzeją się w “zimie” i odnawiają na wiosnę.
Następnego dnia – 6.GRUDNIA postanawiamy zostać w domu. Jest święto konstytucji, dzien wolny od pracy i wszystko pozamykane. Niebo bezchmurne, słońce grzeje. Wygrzewamy zmarznięte kości. Rodzina właściciela ma 10 koni, niektóre znajdują się na terenie naszej działki. Załapaliśmy się na podkuwanie koni.
U nas za oknem szarości egipskie, a tu takie słoneczne widoki. I te koty, a ten ogród niesłychany i te rośliny niesamowite. Od patrzenia zrobiło mi się lepiej. Wiedzieliście, że kwatera, którą rezerwowaliście ma takie bajeczne otulenie?
Niestety i tutaj zrobiło się szaro. Śnieg spłyną i odparował. Tak, wiedziałam, ze dom ma dużo roślinności – dlatego przypadł mi do serca – ale te rzeźby i taka kreatywność! Mam wiele sympatii i szacunku do właściciela, którego niestety nie poznaliśmy. Przyjęła nas młoda kobieta z rodziny, która pomaga mu w kontakcie z gośćmi z powodu języka.