Zaczarował nas kot

Do tej pory przeganialiśmy koty, bo zostawiały prezenty i perfumy w ogrodzie, a ponieważ takich prezentów nie lubimy, a perfumy to nie Chanel, to nie było innego wyjścia jak dać do zrozumienia, ze i tak nie będziemy przyjmować i dziękować, a tym bardziej się odwdzięczać. Ale…pewnego dna przyszedł do ogrodu taki kudłaty i spojrzał majestatycznie wzbudzając moja ciekawość. Najpierw go ignorowałam, a on chodził za mną, przyglądał się co robię i czasami polował na owady. Jednak nie dawał się pogłaskać. Teraz już pozwala – czasami.

No i zaczarował nas.

A po jakimś czasie pojawił się drugi. Wszystko wskazuje na to, ze żyją w zgodzie.

 

Powrót roślin

Strasznie mnie cieszy powrót roślin po zimie. Powracają jak bociany.

Płacząca wiśnia

A ten nie pamiętam jak się nazywa. Widziałam go w Bydgoszczy w ogrodzie botanicznym, ale nie mogę znaleźć zdjęcia z informacja. Zapach tego krzaku jest odurzający! (Wanilia, tulipan, róża)

Mahonia pospolita, mahonia ostrolistna, (Mahonia aquifolium) – dzięki Iwo za nazwę.

Wznieść się ponad mgły

Pod mgłami jest nasz dom, a my ponad mgłami, wpadamy to tu, to tam w słoneczne plamy. Kruki wykrzykują nie wiadomo co, a dzięciol mozolnie wali głową w drzewo – no bo luty at tu + 4 stopnie i śniegu co napłakał… (A jak się płacze śniegiem? To musi być bardzo bolesne!)

Poszliśmy na dziko przez las i dostaliśmy nagrodę. Przed nami, w niczyim bezreligijnym lesie wznoszą się, a może opadają lodowe organy. Kropelkowy koncert tylko dla wtajemniczonych.

 

Toruńskie pierniki – czekoladowe ptaki przyleciały tu zimować.

A za oknem niewidzialny mróz w spektakularnej świetlnej kąpieli snuje opowieści o lecie. Nie dajemy się nabrać.  Tylko toruńskie pierniki powróciły tu zimą jak czekoladowe ptaki szukające niskich temperatur. Z herbatką zatrzymują nas w ciepłym domu.

A za 2 tygodnie otwarcie wystawy, w której biorę odział. Powódź banalnych pomysłów sięga mi już do gardła. Skrzydła z wosku, a może z ołowiu, bezużyteczne, ciążą mi na plecach.

Święta na szaro

Niestety nie będzie białych świąt. Poszliśmy na spacer, leśna ściółka pokryta lodem i chrupiącym śniegiem. Słońce zaświeciło na pół godziny, a potem zwinęło swoje promienie i zsunęło się za horyzont, jak zawsze bezszelestnie.

img_0007

A w lesie niespodzianka – kulturalna choinka, z flagami jak przystało.

img_0017

Dzięcioł

img_3447

Dzięcioł wśród sikorek i wróbli, zajadał kulki z ziaren. Co chwile zerkał do góry, ciekawy co sięgają male ptaki z karmnika powyżej. Trudno mu było się skoncentrować na jedzenie. Przemieszczał się w lewo i w prawo, jakby myślał, ze to mu pomoże zgadnąć i znaleźć metodę dostania się do karmnika. Niestety się nie odważył, i zrezygnowany poleciał w świat.

Takie obserwowanie świata, daje dużo dobrych doświadczeń. Zatrzymuje czas i przypomina co ważne. Ostatnie tygodnie były strasznie intensywne. 2 projekty ze studentami i wykład na konferencji… Natura to azyl, do którego brama jest ciągle otwarta…jeszcze przez chwile…

Ptasia restauracja otwarta

img_3354

Sezonowa restauracja znowu otwarta. Klienci jacyś zestresowani, zamiast usiąść i spokojnie zjeść, wchodzą i wychodzą, w biegu tj. we frunięciu chwyca jakiś kasek i już ich nie ma – schizofrenia. Można się gapić godzinami – zamiast pisać zadania dla studentów…

Do restauracji przyfruwają:

Kjøttmeis (Sikorka Bogatka)

Kjøttmeis

Gråspurv (wróbel)

Blåmeis (Sikorka Modra)

Blåmeis

Grønnfink (Dzwoniec zwyczajny)

Pilfink (Mazurek)

 Foto: Andreas Trepte

Gulspurv (Trznadel),

Bilderesultat for Gulspurv

i bardzo, bardzo rzadko czerwona twarz Stillits (Szczygieł)

Stillits