Andaluzja wszerz i wzdłuż DZIEŃ 10 – Banalmadena

No to budzimy się na nowym miejscu – strasznie twarde łózka! Ciepło i nowocześnie. Luksus – 2 łazienki, dwie sypialnie. Wydaje nam się, ze tu nie pasujemy, ze taki “kontrolowany”, sterylny styl, który mógłby być gdziekolwiek w Europie, nas nie pociąga. Ale… dobrze wiemy, ze jeszcze jeden tydzień w hiszpańskim zimnym domu na wsi i uciekalibyśmy, aż by się kurzyło.  Ten dzień spędziliśmy bardzo egzotycznie. Nie chciało nam się jechać do dużego miasta (Malagi) i postanowiliśmy zobaczyć coś w Banalmadena.

Najpierw ekscentryczny “zamek” zbudowany w hołdzie Kolumba, z wymieszanymi stylami, trochę kitschu nie zaszkodzi, a ze piękna pogoda cieszyły się nasze serca 🙂 Potem największa w Europie Stupa buddyjska Oświecenia i na deser, który trwał kilka godzin olbrzymie terrarium, z żywymi egzotycznymi motylami, ptakami, iguana i jednym kangurem. Czy mu jesteśmy w Hiszpanii?

Castillo de Colombares Biedne rośliny…

Kwiat jakiejś palmy A to Meczennica czyli Passion flower. I nic nie byłoby specjalnego gdyby nie wielkość kwiatów – prawie 2x większe od tych jakie rodzi w doniczce.

Czas na Stupę Oświecenia z freskami ilustracyjnymi życie buddy:

DESER: Mariposario de Banalmadena czyli “motylarium”(?) Sztuczny raj, gdzie motyle manewrują miedzy turystami. Przedsmak filmowania i fotografowania programów przyrodniczych – uganianie się za motylami, by kolejny raz “sfotografować” poza kadrem. Takk czy inaczej radość nieopisywalna kontaktu z innym światem. No i egzotyczne rośliny z którymi każde spotkanie jest silnym doświadczeniem, przynajmniej dla mnie.

Dużym przeżyciem jest oczekiwanie i uczestniczenie w wykluwaniu się nowego motyla, nie mówiąc o zaobserwowaniu pierwszego lotu motyla “w ten sztuczny świat”. świat, któremu musi przekazać geny i wszystko po to, aby i po trzech tygodniach umrzeć gdzieś wśród roślinności, a potem stać się souvenirem w tutejszym sklepiku.

Jemy pierwsze dobre Tapas. Na ścianie restauracji wisiał bardzo dziwny “przedmiot”. Zapytaliśmy co to jest i pani nam wyjaśniła, ze to było używane do zagrabiania pola.  Ostre kamienie wciśnięte w drewniane deski.

 

 

Andaluzja wszerz i wzdłuż DZIEŃ 9 – Ronda

9.12. – zmieniamy miejsce zamieszkania, bliżej Malagi. Spakowani zegnamy się z “naszym” domem, kotami, roślinami i końmi.

Po drodze mamy w planie miasto RONDA. Miasto przedzielone wielkim wąwozem, ale połączone nieprawdopodobnym mostem. Dzień minął na włóczeniu się po zamglonym mieście. Chociaż byliśmy trochę zawiedzeni zamgleniem, wydaje nam się ze doświadczyliśmy czegoś wyjątkowego własnie dzięki tej tajemnicy jaka kryła się na horyzoncie.


To do Rondy przyciągały Hemingwaya korridy.

Po drodze weszliśmy do pięknego kościoła Collegiata Santa Maria la Mayor.

Polski akcent w kolegiacie.Piękne książki w piwnicy.

Wieczorem dojeżdżamy do Banalmadene – nasza następna baza noclegowa. Nie możemy znaleźć domu, bo ciemno i jak się okazało zmieniono nazwę ulicy. Telefony do opiekującej się Dunki. W końcu sfrustrowani i przewiani, bo straszna wichura, która jak się okazało zapowiadała sztorm następnego dnia, dotarliśmy na miejsce.

Andaluzja wszerz i wzdłuż DZIEŃ 8 – Setenil de las Bodegas

widok za oknem skrył się za mgły mleczna zasłoną.

Dzień 8 – Jedziemy do Setenil de las Bodegas! Miasteczko zbudowane w szczelinie wąwozu. Trudno opisać, naprawdę trzeba tam być, by poczuć się jak w jakich filmowych kulisach. Z opisów przewodnika bardzo ciekawe, z doświadczenie – niesamowite! Pomimo dużej ilości hiszpańskich turystów, (mieli wolne z pracy – długi weekend), sprawiło nam duzo przyjemności trawersowanie wąwozu i oglądanie przyklejonych i wyrastających ze skal domów. Był to jeden z najlepszych dni.

Andaluzja wszerz i wzdłuż DZIEŃ 7 – Sewilla

7 grudnia – dojrzeliśmy do Sewilli.

Rano się poświeciłam i wstałam o świcie, by nakręcić time-lapse wschodu słońca. Niestety brak znajomości funkcji kamery i straszne zimno spowodowały fiasko. Ptaki śpiewają, puchacz pucha, psy szczekają, a koty kręcą się przy nogach od świtu. Dobre życie… choć zimno (jak na Hiszpanię).

Timelapse się nie udał, ale jest kawałek video.

No to w drogę do Sewilli. (ok.100 km to oznacza, ze dużo czasu zużyjemy na dojazd).

Taki widok czekał na nas za oknem gdy wstaliśmy by ruszyć do Sewilli

Samochodem na parking, a potem z Blas Infante metrem do centrum na Puerta de Jerez. Bardzo chcieliśmy zwiedzić katedrę i wieżę (Giralda) oraz Alcazar. Naprawdę cieszyłam się na zobaczenie tych legendarnych miejsc na spokojne … powolne obserwowanie detali… a tu…kolejki kilkudziesięciometrowe – POZA sezonem! Polemika co mamy robić i w końcu stwierdziliśmy, ze pójdziemy do Archiva de Indias, które zdawało się równie interesujące.

Metro Blas Infante

No to jesteśmy w centrum. Pierwsze ślady Mauretan. Wież a Torre del Oro (Zlota wież a). Jedna ze 100 wież fortyfikacji miasta.

 

Curro Romero – jeden z najbardziej znanych matadorów. Pomnik przy arenie korridy. Postanowiliśmy zwiedzić muzeum korridy, ale pod koniec dnia.

Bodega – miejsce gdzie odbywa się smakowanie i kupno win.

Dla panów korrida, a dla pan flamenco

Katedra dla wielu symbol zwycięstwa chrześcijaństwa nad islamem w Hiszpanii.

Portal katedry

Katedra

Zwiedzamy Archiwum Indii. W Archiwum Indii miały znajdować się dokumenty historyczne związane z odkryciem Ameryki , np. dziennik Kolumba, niestety żadnych śladów podobnych dokumentów 🙁 , natomiast sale zostały wypełnione dokumentami, mapami, etc. związanymi z rzeka, która biegnie przez Sewillę – Rio Guadalquivir. Trochę zawiedzeni, ale mapy to my lubimy 🙂

Floss silk tree – ksywa: “monkey no climb” Docieramy do parku Mari Luisy. Olbrzymi, miły spacer, ale nic nas nie poruszyło tak jak w parku w Kadyksie. nawet zdjęcia jakieś takie bez zaangażowania. 
Floss silk – ksywa: monkey no climb (czyli małpy się nie wspinajcie!). Pierwszy raz w życiu zobaczone w Kadyksie. Od teraz moje ulubione drzewo z kolcami.

Po parku poszliśmy do muzeum korridy, gdzie mieliśmy wyznaczona godzinę (!) W zorganizowanym stadzie, z audio-guidemi w uchu, pilnowanie się ogona zwiedzających. Szkoda, ze nie mieliśmy możliwości chodzenia własnym tempem 🙁

No ale eksponaty dla nas Słowian bardzo egzotyczne i warto było. A to jest kaplica, w której matadorzy modlą się przed walka.Modlitwa torreadora:

Potem podejście nr 2 do Katedry – nadal kolejka, krótsza, ale zostało 30 min do zamknięcia. Ok – zostawiamy Sewillę na kiedyś, – przyszłe życie?

A po drodze do samochodu klimaty Flamenco: A na parkingu klimaty wandalistyczne… na szczęście nasz samochód ok.

Andaluzja wszerz i wzdłuż DZIEŃ 5 i 6 – Medina Sedonia i Bornos

Następny cel – Medina Sedonia. Ponieważ oboje nie byliśmy w najlepszej formie skończyło się na spacerowaniu po mieście, zwiedzeniu kościoła Matki Boskiej Koronowanej ( Iglesia Santa Maria la Mayor la Coronada) i wejściu na jego wieżę. Bardzo ciepła atmosfera w miasteczku, choć strasznie wiało. To ostatnie chyba nie było wyjątkowe, bo dookoła miasta mnóstwo wiatraków produkujących prąd.

Potem zjedliśmy obiad, postanowiliśmy wracać i zrobić zakupy w Bornos. Nareszcie zostało nam trochę światła dziennego i czasu na obejrzenie ogrodu.

Aloes zaczyna kwitnąć

Tez bym chciała mieć kaktusy w ogrodzie

A te kaktusy wyglądają jak chore, ale możliwe, ze i one starzeją się w “zimie” i odnawiają na wiosnę.

W ogrodzie pełno rożnych rzeźb, odlewów i objektow.

Wiele zakątków z ławkami.

Przez cały spacer koty towarzyszyły nam jakby były na smyczy.

Ogród przejawiał autentyczna kreatywność właściciela.

Gdzie niegadzie malutkie źródełka, fontanny i baseniki

Niestety nie pamiętam jak się nazywa ten owoc, ale pamiętam go z Malorki.

Na drzewku zarówno dojrzale owoce i kwiaty

Musze sprawdzić nazwę.

Wierne kotki…

W doniczce mam bardzo podobna roślinę Kaktus koralowy, ale ta jest 10-ciokrotnie większa.

Zapomniane granaty

A to jest szkielet kaktusa

Może rododendron?

Może rododendron?

A to nazywa się kaki, sharon albo persimon

kaki, sharon albo persimon

Na pewno cudowny kwiat gdy kwitnie

Piekny ok 2 m kwiat

Patronka domu.

Następnego dnia – 6.GRUDNIA postanawiamy zostać w domu. Jest święto konstytucji, dzien wolny od pracy i wszystko pozamykane. Niebo bezchmurne, słońce grzeje. Wygrzewamy zmarznięte kości. Rodzina właściciela ma 10 koni, niektóre znajdują się na terenie naszej działki. Załapaliśmy się na podkuwanie koni.

 

Andaluzja wszerz i wzdłuż DZIEŃ 4 – Ubrike

Jedziemy do UBRIKE.

Małe miasteczko, przyklejone do ścian gór, szczególnie stara cześć miasta bardzo stroma i jak labirynt. Pierwszy naprawdę “gorący” dzień. Miasto słynie z wyrobów skórzanych – no ale ile można mieć torebek i potwierdzać prawdziwość stereotypów o kobietach?

Właściwie celem nie była sama Ubrike, ale szlak przez góry. Najwyraźniej zgubiliśmy wejście na szlak i w nieskończoność trawersowaliśmy miasto. Zakończyliśmy nasza włóczęgę na sałatce w jakiejś restauracji, a potem pojechaliśmy do Grazalema.Jedziemy do Grazalema. Robi się powoli szaro. Miasto jakieś opustoszałe.

 

Andaluzja wszerz i wzdłuż DZIEŃ 3 – Cadiz (Kadyks)

Jedziemy do Cadiz czyli Kadyksu. Pięknie położone najstarsze miasto zach. Europy. Legenda mówi, że zostało założone przez Herkulesa, historia twierdzi, że to byli Fenicjanie. Z Cadiz Kolumb wyruszył na swoja 2 i 4 wyprawę w poszukiwaniu Indii. Po odkryciu Ameryki miasto zajęło znacząca pozycje, by później stać się wielokrotną ofiara korsarzy. Grabione i palone – skąd my to znamy?

Najpierw zwiedziliśmy Museum de Cadiz.

Guillermo Perez Villata Los Frutos 1994

Guillermo Perez Villata Los Frutos 1994 detal

Jose Hinojo TANIT 1997

Jose Hinojo TANIT 1997 Detal

Bernard van Orley – San Jeronimo penitente

A to odkrycie – dla mnie. Obraz zrobił na mnie duże wrażenie! Jose Garcia Ramos – El Rosario de la Aurora. Niesamowity styl malowania, ale przede wszystkim postaci tak żywe i dramatyczne, jakby obraz powstał przez naciśniecie spustu w foto-kam.

Jose Garcia Ramos – El Rosario de la Aurora DETAL

Jose Garcia Ramos – El Rosario de la Aurora DETAL

Jose Garcia Ramos – El Rosario de la Aurora DETAL

Ignacio Zuloaga – Retrato de Micaela Aramburu DETAL

Francisco Prieto – Plazza de toros de Arcos de la Frontera

Francisco Prieto – Plazza de toros de Arcos de la Frontera DETAL

Jose Cruz Herrera – Lola la Piconera

Muzeum sztuki w Kadyksie

Muzeum sztuki w Kadyksie

Potem doszliśmy do Oratorio de la Santa Cueva (Oratorium Świętej Jaskini, gdzie miedzy innymi znajdują się freski Francisca Goi  z ok. 1796 roku. W Oratorium jest Goi “Ostatnia wieczerza” – wyjątkowa, bo przedstawia posiłek spożywany na leżąco, na ziemi.

“Ostatnia wieczerza” Goya

Convite Real – Goya

Multiplicacion de panes y peces – Goya

Twórca anonimowy

Altar de San Estanislao de Kostka

Potem zmierzamy na druga stronę półwyspu w “kierunku Ameryki”.

Chyba Ficus

Ficus?

Klatki schodowe to specjalność Andaluzji gdzie estetyka Islamu jest bardzo widoczna. Takie płytki ceramiczne nazywa się tu azulejos , a styl architektoniczny zarówno z charakterystyką islamską (mauretańską) jak i i chrześcijańską to mudejar.

Wchodzimy do i na katedrę w Cadiz.

Idziemy w kierunku Atlantyku i docieramy nad brzeg (Playa de la Caleta). Grzejemy się w słońcu, a przyszliśmy ze strony zimnej i prześladowanej wiatrami śródlądowymi.

A falochrony to schronienie dla kotów Kadyksu. Ludzie zrobili malutkie budy i prawdopodobnie tez dokarmiają tych outsiderow.

Brak slow by opisać takie stworzenie…

Dotarliśmy do niesamowitego parku Parque Genoves. Zaczynało szarzeć, wiec zdjęcia trochę ciemne. Spotkanie z tymi niesamowitymi roślinami, szczególnie drzewami jest naprawdę empatyczne i estetyczne.

Dracena smocza

Baobab

A to wygląda jak moje Drzewko jedwabne

Brugmansia (Angels trumpet)

Floss silk tree, ksywa: monkey no climb (małpy nie wspinać się)

Floss silk tree, ksywa: monkey no climb (małpy nie wspinać się) Detal

Floss silk tree, ksywa: monkey no climb (małpy nie wspinać się) Detal

A to są kwiaty, które leżały pod “monkey no climb”

Dragon tree Dla ludu Guanczów, pierwszych znanych mieszkańców Wysp Kanaryjskich, drzewo to posiadało właściwości magiczne. Spowodowane jest to częściowo faktem, że po nacięciu kory lub liści, wypływająca żywica utleniając się przyjmuje czerwonawy kolor nazywany smoczą krwią. (wiki)

Dragon tree

Ciekawe jak się nazywa. Następne zdjęcie to jego owoce.

A to owoce z drzewa powyżej, niedojrzałe chyba, ale nie udało mi się znaleźć info.

A tu wyglądają jak dojrzale

Jak się nie ma “prawdziwej” zimy, to się buduje plastikowe lodowisko i zjeżdżalnie.

Myslalam, ze to prawdziwy lód, a okazało się, ze zarówno tafla jak i ostrze łyżw są z plastiku.

W każdym mieście i wsi spotykaliśmy szopki, często w kościołach, ale nie tylko. A to są elementy do budowania i wyposażania  szopek.

8. grudnia jest święto Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. We wszystkich kościołach Marie były pięknie przystrojone.

 

Andaluzja wszerz i wzdłuż DZIEŃ 1-2 Bornos i Arcos de la Frontera

1.grudnia 2017

Wyruszyliśmy na lotnisko 1.12. o 7.40, a do miejsca naszego częściowego pobytu, Bornos, dojechaliśmy o 21.40.

Dom hiszpański, dobry na +40 stopni, ale gdy temperatura spada do 0 stopni – zgrzytanie zębami. Przy włączonych wszystkich elektrycznych instrumentach ogrzewczych zapadały często ciemności, by w mistyczny sposób powrócić do jasności po kilku minutach. Jak się okazało biedny sąsiad musiał wsiadać w piżamie do samochodu by włączyć jakieś centralne korki sporo oddalone. Nie było wyjścia, musieliśmy zredukować ogrzewacze i założyć więcej ubrań. Ale…zakochaliśmy się własnie w tym zimnym domu, z bardzo kreatywnym ogrodem.

Dom wypełniony obiektami, rzemiosłem, kitschem, rożnego rodzaju malarstwem etc.

2.grudnia 2017

Pierwsza noc. Zimno pomimo 4 warstw kocy. Myślimy – pewnie ze zmęczenia organizm nie ma siły produkować energii cieplnej? Całą noc – przewracanie się jak w wirze, pod ciężarem warstw przykrycia i przy dźwięku cieplnej klimatyzacji. A potem, już nad ranem, nagroda. Bajeczny sen – wyglądam przez okno, nie malutkie i zakratowane jak w zimnym domu, ale duże i czyste, a tam…zwierzęta: 5 chartów, ale 2 razy większych niż prawdziwe, lamy, króliki z garbami, jakieś ptaki…i krzyczę do M – zobacz!! zobacz!! i wrzeszczę – zobacz!! zobacz!! Poczułam tak niesamowicie silne emocjonalne zaangażowanie, ze….się obudziłam. Mimo wszystko tego dnia powracał do mnie ten fantastyczny obraz jakiegoś raju chyba… To dobry znak – śnić dobre sny na nowym miejscu.

Tego dnia pojechaliśmy do Arcos de la Frontera – pierwsze białe miasteczko na skarpie.

Arcos de la Frontera

A te biedne ptaki służą do fotografowania z turystami. Siedzą tam godzinami, wciśnięte w cudzy model życia. Czy wiedza, ze są nieszczęśliwe?

Prawie w każdym mieście powstawały kolektywnie szopki na B.N.

Zwiedziliśmy kościół Iglesia  de San Augustin i Basilica de Santa Maria de la Asuncion z fantastycznym ołtarzem. Chyba po raz pierwszy widziałam rzeźbę Józefa z Jezusem w centrum ołtarza bocznego.

Niesamowity renesansowy ołtarz w Basilica de Santa Maria de la Asuncion, czyli wniebowzięcia, jak książka z ilustracjami, które opowiadają

Ołtarz z relikwiami Sw. Feliksa III wiek

 

Portugalia – Alvor, (południowo-zach.)

Z Oslo do Faro, a potem 60 km samochodem do Alvor. Od wielu lat M wspominał o wyprawie do Portugalii, no i wreszcie dotarliśmy. Jak zwykle, noclegownia w “foczarni” i ucieczki w “odludzia”, czyli plaże ukryte miedzy klifami, z nieoznaczonym dojazdem, czyli ryzyko błądzenia. Na szczęście, zawsze udało nam się znaleźć, dzięki zbiorowi map topograficznych, które pani w turystycznej informacji “dała nam spod lady” !!! Mapy, które nie są na sprzedaż, bo sponsorowane, w bardzo małej edycji, przez EU, zniknęłaby natychmiast w rekach ludzi, którzy na pewno ich nie potrzebują. Wyruszyliśmy 6.04. – powrót w 13.04 ok. godz. 24.00

Musze przyznać, ze zapach kwitnących kwiatów pomarańczy jest cudowny! Cały nasz pobyt wypełniły zapachy kwitnących polnych kwiatów, tak intensywne, ze czuło się je jadąc samochodem.

Lot ok 4 godzin.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dobry Norwegian – polecam

 

 

 

 

 

 

 

 

FOCZARNIA – nasza sypialnia, z której uciekaliśmy w nieznane. Z braku małych pokoi dostaliśmy dwupiętrowe mieszkanie dla 6-ciu osób. Luksus!

Chłodno w ceglanym domu, ale na zewnątrz wiosna/lato i silne słońce

Wizyta w Alvor, trzy tłuściutkie pieski, może bezdomne?

7.04. Do miasta Vila do Bispo, potem trochę asfaltem nr.120 w kierunku Aljezur – wyprawa na plaże Praia da Murracao a potem Praia do Amado.

Praia da Praia do Amado – na dalszym planie – raj surferów

Bujna roślinność. Doskonale zaadoptowana do wietrznych, suchych i słonych warunków. Niestety nie wiem jak się nazywa.

Plaże, które odwiedzaliśmy lezą w parku, wiec rośliny są pod ochroną. Doświadczyliśmy nieprawdopodobnego bogactwa zapachów.

Fascynujące kwiaty. Przed kwitnieniem wyglądają jak “aliens”. Niestety nie mogę znaleźć zdjęcia. Myślę, ze to jest Hottentot Fig (Carpobrotus acinaciformis) Pochodzi z Afryki Południowej

Cuda natury

Perfekt design!

Bogactwo roślin zatyka dech w piersi (z googlowania wynika, ze to Armeria pungens)

Praia da Murracao

Praia da Murracao

Zdjęcie zrobione przed przypływem. Miedzy 12-15-tej trwał przypływ, wiec trzeba było uważać, aby nie zostać odizolowanym na jednej z zatok, albo przyciśniętym do ściany obsypującego się klifu.

Groty do których jest dostęp przy odpływie.

Odkryte głazy – odpływ

Gdy woda się wycofała ok.16.oo mogliśmy chodzić po magicznych terenach prowadzących podwójne życie nad wodą i pod wodą.

Fantastyczne, choć śliskie formacje wyłoniły się znikąd.

Takie “dinozaurowe” szkielety kreuje woda i geologiczne procesy, o których niestety nie mam pojęcia. Tragiczne!

Tak jakby ktoś wymieszał rożnego rodzaju gliny rzeźbiarskie i wyciosał impresjonistyczna powierzchnie tej gigantycznej formy.

Na plaży zaadoptował nas pies. Chodził za nami i kopal obsesyjnie dziury w piasku.

Najpierw obserwował, wąchał a potem jak szalony kopał.

 

Szalony w swoim kopaniu, nigdy nic nie wyciągnął. Myślimy, ze był nauczony szukać małże.

9. kwietnia – jedziemy do LAGOS. 

Tego dnia, dzień przed pełnią, zrobiła się sztormowa pogoda. Na szczęście słońce nie uciekło. Poszliśmy grzbietem klifów do plaży Praia do Camilo, Praia d´Ana, itd.

Droga do Praia do Camilo


Potem pojechaliśmy do Alvor na plażę Praia dos Três Irmãos  

Praia dos Três Irmãos



Kolejna dzika roślina, której kwiaty maja coś charakterystycznego dla roślin mimozowatych.

A na obiad… paznokcie wampirów i male długie… zostawiam do interpretacji.

A to znajduje się w “paznokciach”. Z googlowania wynika, ze nazywają się Razor Clams, a po portugalsku Maçaricos de Navalha (a na rachunku z restauracji: MARISC)

10. kwietnia – jedziemy w kierunku plaży Praia do Canal.

Po drodze zatrzymujemy się w sanatorium z czasów rzymskich: Caldas de Monchique

Sanatorium: Caldas de Monchique

Kwitnące drzewo pomarańczy o cudownym zapachu

Kwitnące drzewo pomarańczy

Sanatorium: Caldas de Monchique

Sanatorium: Caldas de Monchique

Bujna dżungla sanatorium

Sanatorium: Caldas de Monchique – plansze motywujące do ćwiczeń – ale nie nas

Sanatorium piecze chleb z kiełbasą w starym piecu

Kupujemy chleb z kiełbasą – niam, niam!

Jedziemy dalej, trafiamy na korkowce – Dąb korkowy (Quercus suber L. ) Dąb korkowy należy do charakterystycznych roślin tworzących makię. Występuje obficie w strefie śródziemnomorskiej. Liście tego dębu nie opadają na zimę, są twarde i skórzaste, ponieważ pokrywa je substancja chroniąca przed nadmiernym wyparowywaniem wody. (Wiki) W Portugalii są produkowane najprzeróżniejsze wyroby z korkowej “skory”. Fantastyczne torebki, buty, kapelusze, biżuterie, itp.

Torebka zrobiona z dębu korkowego z pięknymi naturalnymi formacjami kory.

Drzewa dębu korkowego po pożarze

Praia do Canal

Widok na Praia do Canal

Widok na Praia do Canal

Prawie wszystkie plaże, na zachodnim wybrzeżu, czyli w parku narodowym to raj dla surferów

A na plaży czekał niecierpliwie taki fajny piesek, na swojego serfującego właściciela.

Obiad w restauracji Mar E Serra, w Alvor

A wieczorem obiad w restauracji Mar E Serra, w Alvor: A to jest Cataplana (czyli dla dwóch) de Maris. Bardzo skomplikowane jedzenie za pomocą młotka.

 

Po obiedzie stół wyglądał jak pole walki

11. kwiecień jedziemy do Albufeira żeby zobaczyć Praia de Benagil.

Ta cześć klifowego wybrzeża słynie z niedostępnych z lądu jaskini. Mieliśmy zamiar wynająć łódź, ale jak nas odesłano do innego miejsca i zobaczyliśmy masowa turystykę to nam się odechciało. Poszliśmy grzbietami klifów.

Tego dnia woda przy linii brzegowej była niespokojna i lodzie wypływały z innej plaży.

Ukryte jaskinie i niedostępna plaza

Okrągły prześwit do jaskini.

Jaskinie. Teren jest bardzo kruchy i nie można zbliżać się do samego brzegu klifu. Często brzeg klifu potrafi być przewieszony, czego nie widać z góry.

Studnie klifowe


Red Hottentot Fig (Carpobrotus acinaciformis)

Potem pojechaliśmy do Alvor

Charakterystyczne fasady domów pokryte kafelkami

12.kwietnia – w poszukiwaniu Praia do Vale dos Homens i Praia da Carreagem

Plaza kryjąca się za klifem i teren dna odkryty z powodu odpływu

Na szczytach bocianie gniazda!

A to jest Agawa amerykańska (Agave americana L.). Nareszcie udało mi się znaleźć nazwę.



W czasie podróżowania widzieliśmy nieprawdopodobnie wiele skupisk bocianów. Niestety zdjęcie zrobione z samochodu w czasie jazdy – nie można było się zatrzymać.

Stary piec

13.kwietnia – wracamy. Samolot późno, wiec jedziemy najpierw do miasta Faro

Kościół: Venerável Ordem Terceira de Nossa Senhora Monte do Carmo w Faro. Wewnątrz piękne rzeźbione w drewnie ołtarze. Jest tam również niesamowita kaplica udekorowana czaszkami i kośćmi zebranymi z cmentarza zakonników należących do Brothers of the Order w 1816.


FARO

FARO

FARO – Tapas na lunch

A potem odstawić samochód i na lotnisko. 

Juz chcemy wracać do Portugalii i parku Vicentine coast! 
 

Toskania jesienią

Jesienne ferie w Toskanii. Poruszaliśmy się samochodem, w trójkącie miedzy: Pisa, Florencja i Siena + skok do Lucca. Na mapie zaznaczyliśmy większe miasta, ale po drodze zaglądaliśmy do mniejszych, szczególnie pięknych miedzy Florencją a Sieną. Zielony krzyżyk na mapie to miejsce gdzie mieszkaliśmy. 
toscana

Niedziela 9.10. Niebieska elipsa to miasto Certaldo, do którego dotarliśmy pierwszego dnia naszego pobytu, odbywał się tam rolniczy i nie tylko market.
img_1630 img_1635

Gigantyczny bochen chleba

img_1645 img_1646 img_1647

img_1667

Wystawa malarstwa aktów Alain Bonnefoit …………..

img_1686

Wyroby z dzika. Pewnego wieczoru, gdy wracaliśmy do domu, dzik przebiegł na drogę – na cywilizowanym terenie!

img_1685

img_1700

Strasznie mocna espresso

img_1675

img_1705

Dojrzewające oliwki. Prosto z drzewa to jeden z najgorszych smaków.

Potem skok do San Gimigniano, “Manhattanu Średniowiecza” gdzie miedzy innymi znajduje się Katedra: Duomo Di San Giminiano z dech zapierającymi freskami z XIV wieku. Freski malowane przez artystów ze szkoły w Sienie. San Giminiano jest widoczne z daleka, ponieważ znajduje się na wzgórzu i posiada wiele wież.

img_1704

San Gimigniano “Średniowieczny Manhattan”

img_1727 img_1730

Katedra Duomo di San Gimignano z romańską fasadą, a w środku dech zapierające freski przedstawiające sceny z Biblii oraz z życia Jezusa.

img_1752

img_1717 img_1719 img_1735

img_1729img_1778

img_1767 img_1771 img_1781

Cukiernia, zawsze pełna, tutejszej specjalności – kruchych ciasteczek.

Poniedziałek 11.10. Pojechaliśmy do Lucca. Lucca jest otoczona starymi murami obronnymi z 1520 roku, i aby dostać się do starego miasta trzeba wejść przez jedną z bram. W Lucce weszliśmy na wieżę Torre Guinigi, na której rosną karłowate dęby.

Bilderesultat for miasto lucca italia

img_1788

Bazylika san Frediano

img_1795 img_1800

San Michele in Foro

img_1809

img_1815

Katedra Sant Martin

img_1822img_1829

Nagrobek Ileria Del Carretto, 1406/07. Jacopo della Quercia

Ileria została zona Paolo Guingi, lorda Lucci od 1400-1430. Zmarła przy porodzie drugiego dziecka, zaledwie 2 lata po ślubie. 
img_1836

Widok z wieży Torre Guinigi

img_1839 img_1840

img_1838

img_1875

img_1912

img_1914

Renesans tkactwa w formie egzotycznej atrakcji.

Wracając do domu, długo szukając miejsca na posiłek trafiliśmy na prowincje, do Ristorante da Delfina” w Artimino. Na obiad był zając, a kieliszek wina kosztował 1 euro(!) Woda mineralna tylko 8 Euro!

Wtorek 12.10 Pisa 

Musieliśmy pojechać do Pisy, aby wymienić samochód, bo ulatniało się powietrze z jednego koła. Wymieniono nam bez problemów, wiec zwiedziliśmy Pisę i plac Campo dei Miracoli, gdzie znajduje się krzywa wieża, katedra i Battistero, gdzie odbywają się chrzty. Na wieżę nie weszliśmy, (straszna kolejka), więc mieliśmy dużo czasu na katedrę, Battistero i miasto.

img_1920 img_1929

Wyprostowana (he! he!) Torre pendente di Pisa lub krzywa ziemia w Pizie.

img_1945

Katedra Il Duomo Santa Maria Maggiore 1063 – 1350

img_1946

Baptysterium przy katedrze

img_1958

img_1941 img_1943 img_1997

img_1962

Wewnątrz baptysterium

img_1978

Ambona w Katedrze, stworzona przez Nicola Pisano 1265-68

img_1979 img_1982

img_1986

Urna San Ranieri

img_1923

Czas na posiłek…zamawiam nareszcie oryginalne Włoskie Risotto! Musze przyznać, ze spodziewałam się bogactwa kolorów, a tu dieta dla dzidziuchów. Uratował mnie parmezan skradziony J.

Środa 13.10. Florencja

Tego dnia zwiedziliśmy Katedrę, Babttistero i weszliśmy na wieże Campanile. Chcieliśmy dotrzeć do Galerii Uffizi, ale były straszne kolejki, wiec postanowiliśmy przyjechać jutro specjalnie w tym celu. Samochód zostawialiśmy na parkingu w Nenni -Torregalli i dojeżdżaliśmy tramwajem do centrum.

img_1999 img_2007

Katedra Duomo Santa Maria del Fiore

img_2014 img_2024

Relikwie w katedrze

img_2032 img_2045 img_2053 img_2054 img_2061
img_2068

Widok na Baptysterium San Giovanni

img_2036

Wspaniale “wrota” do  Baptysterium San Giovanni  stworzone przez Andrea Pisano 1330-36.  (wspominam drzwi w Katedrze Gnieźnieńskiej – jaki są duże i o ile starsze?)

img_2037

img_2069

Widok z Campanile (Dzwonnicy) 1334 – 1359 (schody 416 stopni)

img_2081 img_2085

img_2097

Replika Davida Michała Anioła Buonarroti 1501 – 04. Oryginał znajduje się pd dachem muzeum dell´Accademia we Florencji, którego nie udało nam się odwiedzić.

img_2058 img_2094

img_2095

Sklep z mydłami!

img_2129

Lody WŁOSKIE to legenda!
img_2093

Rzemiosło przez duże R! Ale kto dzisiaj pisze listy…?

img_2144

Wieczorem powrót do domu i włosko-inspirowany obiad. Makaron z domowym Pesto kupionym na markecie w Certaldo – żadna restauracja tego nie przebije!

Czwartek 14. 10. Florencja: Muzeum naturalnej historii, oddział zoologiczny

Rano kolejka do Uffizi, szkoda nam czasu, wiec postanawiamy, ze przyjedziemy tu jeszcze raz. Zwiedzamy Muzeum Zoologiczne

Muzeum zoologiczne stało się muzeum samym w sobie. Czas się zatrzymał. Prawie nieremontowane. A w środku znajduje się jedna z największych kolekcji wypchanych zwierząt, (wiele z nich już nie istnieją w naturze) i owadów, etc. Niektóre owady dochodziły do 25 cm! Niestety wypchane zwierzęta ciągle ulegają „rozpadowi”, niektóre maja ponad 250 lat i wyglądają przerażająco. A na samym końcu wyjątkowa galeria: La Specola – muzeum woskowych anatomicznych modeli z 17 wieku! Niesamowite! Są bardzo realistyczne i aż ściska coś w brzuchu gdy się na nie patrzy.

img_2309 img_2293 img_2292 img_2211 img_2184 img_2175

Ten owad ma ok 25 cm!

4982752864_1a9103e130_n

https://www.flickr.com/photos/antbbx/4982752864/

img_2166 img_2157

img_2161 img_2177 img_2178 img_2182 img_2193 img_2200 img_2206 img_2208 img_2247 img_2256 img_2265 img_2268 img_2269 img_2279 img_2307

 

………………………………………………………………………………………………………………

La Specola

W 1773 rzeźbiarz Clemente Michelangelo Susini  zaczął pracę w warsztacie modeli woskowych. Stworzył ponad 2000 modeli, często robionych na zamówienie i wysyłanych za granice. Duża kolekcja znajduje się również w Wiedniu w Josephinum.

img_2397img_2381“Venus”
img_2360

img_2335 img_2313

img_2332

img_2439

Na parterze była tez czasowa wystawa atrium z żywymi egzotycznymi owadami.

img_2440

img_2445

Muzeum jest jednak przede wszystkim, instytucją naukową, choć i za kulisami wygląda jak muzeum 🙂

img_2446

img_2449

Powrót do domu. Sezamie otwórz się!

Piątek 15. 10. Florencja: Galeria Uffizi

Tym razem zdecydowanie – od rana podłączamy się do grupy z przewodnikiem! Jesteśmy bardzo zadowoleni, bez przewodnika błądzilibyśmy w historii. Przewodnik podzielił się wieloma ciekawymi historiami kryjącymi się za obrazami. Po rozstaniu z przewodnikiem, na własną rękę odkrywaliśmy coraz więcej i więcej uchwyconej ekspresji smutku jakim jest wypełniona chrześcijańska religia.

img_3015

Ambrogio Lorenzetti 1319-1348 (Tempera na drewnie, 1342)

img_3014

Detal: Ambrogio Lorenzetti 1319-1348 (Tempera na drewnie, 1342)

img_2981

Gentile da Fabriano ok.1370-1427 tempera na drewnie 1423

img_2955

Filippo Lippi ok. 1406-1469 Tempera na drewnie 1455

img_2958

Detal: Filippo Lippi ok. 1406-1469 Tempera na drewnie 1455

img_2933

Lorenzo di Alessandro da Sanseverino 1468-1501 Lament nad śmiercią Chrystusa ok. 1491

img_2935

Detal: Lorenzo di Alessandro da Sanseverino 1468-1501 Lament nad śmiercią Chrystusa ok. 1491

img_3033 img_3007 img_2926 img_2872

Filippino Lippi: Adoracja Jezusa i młodego Jana Chrzciciela ok.1475 -1480.

img_2858

Lorenzo Di Credi: Adoracja Jezusa 1505-15

img_2763

Scuola di Fontainebleau: Portret Gabrielle d´Estrees (koniec XVI w)

 

img_2693

A to jest portret Eleonory z Toledo (1522-1562) z synem Giovanni, ok. 1545. Angolo Tori detto il Bronzino. Szkoda, ze foto jest takie kiepskie, bo twarz Eleonory jest czymś więcej niż portretem… Księżna Toskanii była córką księcia Alby – wicekróla Neapolu.  W 1539 roku została żoną Cosimo I z rodziny Medicich. Eleonora urodziła 11-cioro dzieci. Ona i dwóch synów zmarli na malarie. Była bardzo zaradna i w ciągu swoich 40 lat budowała, remontowała oraz kolekcjonowała sztukę. Była prawa ręką swego męża (a może jego głową?)

img_2695

Portret córki Eleonory z Toledo – Bia de´Medici ok. 1542

img_2706

Kolejny Bronzino, fragment z obrazu: Powrót z Egiptu, 1540

img_2682

A to obraz namalowany przez Artemisie Gentileschi (1593-1652). Pobierała lekcje malarstwa u Agostino Tassiego, którego polecił jej ojciec. Została przez niego zgwałcona, i mimo jego woli poślubienia jej, zaskarżyła go do sądu. Podczas procesu była poddana torturom, co miało w wyobrażeniu sądu uwiarygodnić jej zeznania. Tassi, który planował, jak dowiedziono podczas procesu, zabić swoją żonę i ukraść część obrazów ojca Artemizji, został ostatecznie skazany na 1 rok więzienia. To przeżycie wywarło wpływ na malarstwo Gentileschi, np. Judytę zabijającą Holofernesa namalowała niedługo po tym wydarzeniu.

Jej motywy zabicia Holofernesa, są jednymi z najbardziej okrutnych wizji. Trudno się dziwić!

img_2653

Botticelli – Narodziny Wenus, ok. 1482-1485

img_2647 img_2643

Michał Anioł Swieta Rodzina, 1507 (?)

img_2636

Widok z Uffizi na most Wecchio.

…………………………………………………………………………………….

Po Uffizi idziemy na wystawę chińskiego artysty, który podbił świat Ai Wei Wei

img_21931 img_21911 img_21721img_21131 img_21151img_21071

Florencja to również miasto mody, szczególnie torebki i buty są atrakcja dla turystów i… kobiet.

img_2141 img_2140 img_2138

Florencja to Gucci

img_2137 img_2136 img_2135 img_2134

Niedziela 16.10 Jedziemy do Sieny

img_3219

Widok na Siene

img_3188

Widok z wieży na plac IL Campo Gdzie 2 razy do roku odbywają się wyścigi konne!

img_3180 img_3171

Plac IL Campo

img_3162 img_3160

img_3060

img_3143

Katedra na Piazza del Duomo, Wniebowziecia N.M.P. ze wspaniałą biblioteką! Fantastycznymi freskami i marmurowymi inkrustowanymi podłogami.  
img_3121

Muzeum pod podłogą katedry, odkrywające kolejne fazy budowania kościoła w tym miejscu.

img_3118 img_3102

Biblioteka LIBRERIA PICCOLOMINI 1495. Doskonale zachowane freski ilustrujące 10 epizodów z życia Papieza PIUSA II. Papiez Pius III wybudował bibliotekę aby przechowywać książki swojego wujka Piusa II. Kolekcja jest olbrzymia, ale zaledwie kilka jest wyeksponowanych. Freski namalowane przez Bernardino Pinturiccio.

img_3098

Rozłożone książki maja 1 metr szerokości!

img_3084 img_3076

Sufit w bibliotece

img_3073

Fresk w katedrze

img_3068

Jedne z najwspanialszych inkrustowanych marmurem podłóg w Italii. 14-16 wiek.

img_3116 img_3123 img_3136 img_3151

img_3063

img_3139

img_3138

img_3059 img_3043

Poniedziałek 17.10  Muzea zamknięte.

Jedziemy do Chianti – jednej z najpiękniejszych okolic w Toskanii, znanej z produkcji bardzo dobrych win. Odwiedzamy małe zadbane miasteczka.

mapa-chianti

img_3276
img_3229

img_3237

img_3282

img_3281

img_3231 img_3234 img_3236

img_3269 img_3270

img_3243 img_3250 img_3251 img_3256 img_3257 img_3258 img_3260 img_3261 img_3268

img_2254

 

Hardangervidda

Weekend spędziliśmy w hyttcie u znajomych. Piękna sobota spędzona na wędrówce.

IMG_1038

Po drodze jak zawsze, owce z owieczkami o tej porze roku.

IMG_1039

Jadąc usłyszeliśmy, uderzenie o karoserie. Gdy dojechaliśmy na miejsce… jedno życie mniej.

IMG_1044

Ma taka dziwnie piękną pozycje, jakby tańczył.

IMG_1051

A to pies (suczka) naszych znajomych, który “specjalizuje się” w polowaniach na łosie.

IMG_1062

IMG_1052

Mikroskopijna cześć Hardangerviddy

IMG_1056

Hardangervidda

IMG_1057

Hardangervidda

IMG_1063

Niedziela deszczowa.

 

Do zimy trzeba się wspiąć

Odwiedziliśmy znajomych w górach. Po drodze siąpił deszcz, który przy powolnym wznoszeniu się samochodu nad poziom morza zamieniał się w śnieg. I nagle wjechaliśmy w krainę odfarbowaną. Olbrzymia naturalna scenografia otworzyła się by nas wpuścić na scenę.

po drodze do hytty

Bez wątpienia ZIMA

A w domku TAKA kolacja!

Gravet Ørret – czyli pochowany pstrąg. Grav – znaczy grób, gravet – pochowany.

Gravet Ørret – mięso pstrąga oddzielone od szkieletu. W smaku przypomina śledzie w oleju.

Pochowany pstrąg w pieczonym “naleśniku” (Lefse) z ziemniaków. W środku: pstrąg, cebula, sałata Rucola, pieczone ziemniaki i kwaśna śmietana.

Cale szczęście, ze wszyscy jednomyślnie mieli ochotę pójść na narty!

Tesungdalen Nowy rok w 2016 (2)

Pierwsza trasa w dodatniej temperaturze była trudna. Śnieg przyklejał się do nart i nie można było zjeżdżać.

Tesungdalen Nowy rok w 2016 (29)

Trasa druga – perfekt! – Narty ślizgały się jak trzeba, nie za wolno i nie za szybko.

ALE…. nic nie jest za darmo. Powrot w ciemnościach do zamarzniętego samochodu – nie mogliśmy otworzyć drzwi!

011956aaaf6c51b6d49125bd8cfb665df9e102ea30

 

Pociągiem przyjemniej?

Mówią – pociągiem przyjemniej, a jednak tutejsze płynące żelastwo jest jak wąż, wijący się bezszelestnie. Mój organizm, przyzwyczajony do zgrzytów, trzęsienia i szamotania, w tak śliskim tempie zaczyna wpadać w otumanienie morskiej choroby. Nie da się czytać, tylko muzyka dobra na wszystko, wiec czas mierzę muzyką i byle do domu. A taki fajny pociąg…i nikogo w pobliżu…

IMG_6332

Bergamo cd.

 

Italia høstferie 2015 (1204)

Wystawa kostiumów Malewicza do futurystycznej opery: Victory over the Sun (Russian: Победа над Cолнцем, Pobeda nad Solntsem)premiera w 1913 w Luna Park in Saint Petersburg.

Italia høstferie 2015 (1196)

Wystawa kostiumów Malewicza do futurystycznej opery: Victory over the Sun (Russian: Победа над Cолнцем, Pobeda nad Solntsem)premiera w 1913 w Luna Park in Saint Petersburg.

Italia høstferie 2015 (1195)

Wystawa kostiumów Malewicza do futurystycznej opery: Victory over the Sun (Russian: Победа над Cолнцем, Pobeda nad Solntsem)premiera w 1913 w Luna Park in Saint Petersburg.

Italia høstferie 2015 (1193)

Wystawa kostiumów Malewicza do futurystycznej opery: Victory over the Sun (Russian: Победа над Cолнцем, Pobeda nad Solntsem)premiera w 1913 w Luna Park in Saint Petersburg.

Italia høstferie 2015 (3)

Bergamo – widok z murów obronnych na “dolne miasto”

Italia høstferie 2015 (4)

Bergamo – widok z murów obronnych na “dolne miasto”

Italia høstferie 2015 (5)

Kolejka, która wspina się na Cita Alta

Italia høstferie 2015 (6)

Ostrzeżenia dotyczace przebywania na najwyższym wzniesieniu Cita Alta