Teatr dzieci i młodzieży wystawił “Mio min Mio” Astrid Lindgren. Skromne dekoracje, ale pasowały do przedstawienia.Szkoda, ze J już nie działa w teatrze.
Zima się zadomowiła
Rudzik już nie przylatuje,
Nieboziemia
Super zima!
-14 stopni
Wierny rudzik
Rudzik zimuje już kolejny rok. Zdaje się bardzo samotny i obcy w śród wróbli i sikorek. Nigdy nie widziałam go flirtującego. Nie potrafi zawisnąć na siateczce z jedzeniem, wiec skacze po śniegu i zjada to co spada z dziobanych przez inne ptaki kulek. Usuwa się z drogi gdy tylko, inne ptaki dołączają się do zbierania okruchów. Dzisiaj siedział bardzo długo pod stołem.
Czasami sobie myślę, ze pomieszanie języków (Biblia) to pomieszanie języków wszystkich organizmów. Obcych języków ludzi możemy się szybko nauczyć, ale zwierząt? Jakby dobrze było zapytać takiego rudzika jak się ma, i dlaczego nie odlatuje na południe?
Rudzik[, rudzik zwyczajny, raszka (Erithacus rubecula) – gatunek małego ptaka wędrownego z rodziny muchołówkowatych (Muscicapidae), wcześniej zaliczany do drozdów.
Zamieszkuje całą Europę, zachodni skrawek Syberii i Azji Mniejszej. Izolowana populacja lęgowa w Algierii. Nie znajdziemy go w Islandii, w północnej Skandynawii i w niektórych częściach Rosji. Zimuje w południowej i zachodniej Europie (polska populacja głównie na Półwyspie Iberyjskim), północnej Afryce i Azji Mniejszej. Niektóre osobniki mogą jednak zimować w zachodniej i środkowej Europie. Na Wyspach Brytyjskich jest gatunkiem osiadłym.
Zimą na teren Polski przylatują osobniki z populacji pochodzących ze Skandynawii. (Wiki)
Odsłonięcie kurtyny
Jak tu nie uśmiechać się w sercu, gdy takie rzeczy dzieją się za oknem?
Śnieg jest jak wodne światło – robi się jasno i lekko
Marie Andaluzji
Z wietrznej i słonecznej Andaluzji do północnych mrozów.
Andaluzja wszerz i wzdłuż DZIEŃ 15 – Casares
Casares – jedziemy…jedziemy…jedziemy. Zaczynamy wątpić, bo po co jechać tak daleko ostatniego dnia? Pochmurnie i deszczowo. Kolejne słodkie, białe miasteczko na skarpie w deszczu? Ale zawracać? Jedziemy…i dojeżdżamy do miasta sępów i orłów…
Spotkanie niesamowite. Weszliśmy na skarpę gdzie były ruiny starego zamku. Ptaki latały nad naszymi głowami w stadach po kilkadziesiąt sztuk. Gdy wymachiwałam rekami przylatywały i zawisały nad nami. Tego dnia nie zapomnimy – spotkanie z inna planetą.
No i muszę dołożyć rośliny – to jest silniejsze ode mnie
Cmentarze to miejsca, które opowiadają historie o ludziach, ale innym jerzykiem.
Niewidzialne kobiety surrealizmu, Muzeum Picassa – Malaga
Postanowiłam zrobić oddzielna stronę, bo łatwiej będzie znaleźć, gdy mi będzie potrzebna na zajęcia. Niewidzialne kobiety surrealizmu to mój tytuł. Wystawę nazwano: “We are Completely Free. Women Artists and Surrealism”. (“Jesteśmy kompletnie (całkowicie) wolne. Kobiety artystki i surrealizm”.)
The End
Andaluzja wszerz i wzdłuż DZIEŃ 14 – Malaga
Mieliśmy jechać do Cordoby, ale to zabrałoby bardzo dużo czasu. Ponad 2 h w jedna stronę. Pojechaliśmy do Malagi. Jednym słowem – musimy pewnego dnia, w przyszłości mam nadzieje niedalekiej, pojechać specjalnie do Cordoby.
Odwiedziliśmy muzeum Picassa. M był pod wrażeniem – super, ja niestety, może dlatego, ze widziałam dużą kolekcje w Barcelonie, albo ze jestem kobietą (he! he!). Reaguje alergicznie na kobiety bez imion, jak obiekty: “Kobieta siedzącą”, “Kobieta przy oknie”, “Kobieta w niebieskim”, brakuje tylko “kobiety wścieklej”!
Ale… była tez wystawa “niewidzialnych” kobiet surrealizmu! I to już inna historia, bardziej głęboka i psychologicznie ludzka… Nie mówiąc o surrealistycznym filmie kobiety, który powstał 2 lata przed “Psem andaluzyjskim” Luisa Buñuela.
Apropos – Picassa nie wolno fotografować!
Jak zwykle trafiamy na kościół, i nas wciąga, he! he!
A teraz niestety muszę opublikować zdjęcia szopki, najpiękniejszej jaką widzieliśmy.
Potem snujemy się po ulicach Malagi.
Niewidzialne kobiety surrealizmu – zrobię oddzielna stronę dla tych kobiet.
Andaluzja wszerz i wzdłuż DZIEŃ 13 – Le Torcal
Jedziemy do parku Le Torcal Park Naturel. Na początku szybkimi drogami, a potem serpentynami w gore. Z daleka widzieliśmy olbrzymi, szary masyw z “najeżonym” grzbietem, ale wydawał nam się zbyt duży na to co oczekiwaliśmy zobaczyć. Okazało się, ze samochodem wjeżdża się prawie na samą grań, a trasy przebiegają miedzy poszarpanymi fragmentami skal grzbietu. Fascynujące formacje, pozornie jednakowe. Surrealistyczne kulisy, nic dziwnego, ze tu kręcono science fiction filmy. Nie chciało nam się opuszczać tego dziwnie pięknego miejsca. To był bardzo udany dzień, słońce i bezwietrznie. Szliśmy powoli, jak kosmonauci po nieznanej planecie, a przecież to nasza planeta! Zastaliśmy tez odpoczywająca rodzinę kozic Capra pyrenica. Samica z 3 młodymi i samiec 10 m dalej na wzniesieniu. Nad głowami szybowały orły, a może sępy? To dwa, to trzy, a czasami pięć. Dla takich dni warto istnieć. Pachniało kościelnym kadzidłem(?)
Ktoś mi powiedział, ze przesadzam z ilością zdjęć – pewnie racja. Postaram się ograniczyć, ale to strasznie trudne i decyzje pochłaniają czas.
Ale skąd to się wzięło? Plansze bardzo prosto to wytłumaczyły, a ja poczułam się zarówno jakbym narodziła się przed chwilą, żyję już 1 sekundę, a w dodatku jestem wielkości bakterii.